- Premiera w Polsce : 16 luty 1996
- Reżyseria : David Fincher
- Trwa : 2 godz 7 min.
- Główne role : Brad Pitt, Morgan Freeman, Kevin Spacey
- Gatunek : thriller, dramat
"Opowieść o mordercy, który zabija tych, którzy w jego mniemaniu popełnili jeden z siedmiu grzechów głównych. Jego ofiary giną tak, jak grzeszyły. Śledztwo w tej sprawie podejmuje doświadczony porucznik William Somerset z miejscowego wydziału zabójstw, ale bez rezultatów. Dlatego też wkrótce ma zostać zastąpiony kimś młodszym. Wtedy pojawia się młody David Mills."
Nie wiem do jakiej kategorii przypisać ten film. Do jednych z lepszych które widziałam, czy też zupełnie odwrotnie?
Przyznam, że momentami film był dobry. Momentami. Za bardzo psychologiczny jak dla mnie. Aż głowa boli. Po za tym, rozumiem, że trzeba być cierpliwym i że takie filmy potrzebują czasu na zbudowanie napięcia, rozkręcenie akcji, ale tym razem rosło moje znudzenie i wstępowałam na nowe stopnie irytacji o których istnieniu nie miałam pojęcia. Do tego co jakiś czas musiałam wcisnąć pauzę, żeby nie rzucić telefonem o ścianę.
Ale koniec tego złego, pora powiedzieć coś dobrego.
Jedną z niewielu rzeczy jakie sprawiły, że nie wyłączyłam tego filmu to aktorzy, którzy lepiej lub gorzej wypadli w swoich rolach, ale kto powiedział że Brad Pitt nie jest przystojny w każdej roli?
Nie zapominajmy też o dobrej muzyce, która buduje nam atmosferę...Nie. To totalne kłamstwo. Moim zdaniem ta muzyka w ogóle nie była tam potrzebna, bo tak się skupiałam na dobrych stronach tego filmu, że nawet jej tam nie słyszałam. Jedynie Aria na strunie G zostałoa przeze mnie usłyszana i zapamiętana, ponieważ mam z nią wspomnienia. Ale tak po za tym to nic.
Zapowiadał się naprawdę świetny film, a skończyło się jedynie na irytującym gadaniu do bohaterów, którzy i tak nie usłyszą mojego krzyku jakie to złe i niedobre. Niestety.
Nie mam nic więcej do powiedzenia, bo pewnie byłaby to kolejna fala złego patrzenia.
Ocena 2/6
Moja przyjaciółka oglądała ten film i się bardzo nim zachwycała i mi go poleciła, aczkolwiek ja póki co nie mogę się jakoś zabrać za oglądanie, bo albo nie mam ochoty albo zwyczajnie zapominam. Być może podoba się on tylko osobą, które lubią ten gatunek filmowy :)
OdpowiedzUsuń/Liseł
NASZ BLOG - KLIK