Translate

Współpraca?

Kontakt : mal.gorna0@gmail.com

wtorek, 31 lipca 2018

Jestem rozpuszczona.

Wstałam o piętnastej. Obudziłam się już wcześniej, ale nie chciało mi się ruszać z łóżka. Wymusiła to na mnie mama, która własnie wróciła z pracy.
- Kto to widział, żeby spać do tej godziny! Co dzisiaj zrobiłaś przez cały dzień? - spytała z wyrzutem w głosie i rzuciła piorunujące spojrzenie. Milczałam i powoli zbierałam swoje zwłoki do łazienki. 
"Obiad nie jest ugotowany, pranie nie powieszone, podłoga się lepi, kurz jest wszędzie, a kilka walizek stoi jeszcze w przedpokoju..." - wyliczałam w myślach wtórując wkurzonej rodzicielce. 
Kiedy z prysznica poleciała woda, słyszałam tylko jej szum i od razu zrobiłam się spokojniejsza. Wybrałam swój ulubiony pomarańczowy płyn do kąpieli, miodowy szampon i siedziałam w łazience jakoś pół godziny. Chciałam jak najdłużej unikać konfrontacji z domowym syfem, a póki siedzę w wannie jestem bezpieczna. 
Niestety kiedyś trzeba stawić czoło ciężarom życia. 
- W czymś ci pomóc mamo? - spytałam nieśmiało wtykając głowę do salonu. 
- Miałaś cały dzień, żeby mi pomóc, a w tym domu to nikomu nic się robić nie chce, ani nie sprzątną, ani nie ugotują, a o sobie myślą tylko! Rozpuszczone to dziecko! Gdzie ja zrobiłam błąd? - zrzędziła pod nosem i latała po pokoju ze ścierką w ręku. 
Przez resztę dnia było nieprzyjemnie. Kurz dalej się lepił, urosła sterta naczyń w zlewie, tak samo z praniem w koszu. Położyłam się dosyć wcześnie, obiecałam sobie, że nigdy więcej nie będę rozpuszczonym dzieckiem. 
Rano, kiedy mama poszła do pracy, wstałam i zrobiłam sobie spacer po mieszkaniu. Małe rozeznanie, ile czasu będzie mi potrzebne do ogarnięcia tego wszystkiego, no i wróciłam do łóżka. Budzik zadzwonił o dwunastej. Szybko związuję włosy i zabieram się do pracy. Łóżko pościelone, naczynia umyte, suche ubrania złożone, a następne w pralce, ziemniaki obrane, mięsko pokrojone, ogórki na mizerię leżą i czekają. Kurze powycierane, podłogi odkurzone i umyte, kwiatki podlane, wszystko poukładane na swoim miejscu. Obiad jest gotowy dokładnie o piętnastej. 
- O, co tak ładnie pachnie? - zapytała szczęśliwa rodzicielka zaglądając do kuchni. 
- Kotleciki, z ziemniakami i koperkiem. I mizeria. 
- Pysznie! - mówi, zabiera swój talerz i siada przy stole. Ja zajmuję miejsce na przeciwko i uważnie się jej przyglądam. 
Patrzy w kierunku suszarki z praniem. Potem na czyste lustro. Później na wypolerowaną podłogę. Nawet na odkurzoną komodę spojrzała! 
- I co, mamuś? Widać, że posprzątałam? - zagaduję zmęczonym, ale szczęśliwym głosem. 
- Mhm - mruczy - A dlaczego wyprałaś białe, a nie czarne? I zapomniałaś odkurzyć tam w rogu. A na lustrze są smugi - wskazuje palcem. Co jak co, ale ja żadnych smug nie widzę. 
- Aha, postaram się następnym razem - wzdycham obojętnie i wbijam widelec w kotleta. 
- Co jest, córciu? - pyta słodziutkim tonem i patrzy na mnie zmartwiona. 
- Nic, rozpuszczam się - informuję i patrzę na rozgrzany do trzydziestu stopni termometr.

***

Jeśli masz wakacje, to ten temat nie powinien być Ci obcy. Prawda jest taka, że powinniśmy pomagać swoim rodzicom, ponieważ oni pracują i też męczą się przez pół dnia. Dzieci powinny szanować swoich rodziców, ich pracę i wszystko co dla nas robią, ALE! Drodzy Rodzice, jeśli oczekujecie pomocy i szacunku od swoich pociech, to sami im go okazujcie! Zauważajcie, że też coś robią, pochwalcie i doceńcie, bo liczy się gest.

czwartek, 19 lipca 2018

Nieodnaleziona

 Autor : Remigiusz Mróz
Cykl : Mroczna strona [Filia]
Wydawnictwo : Filia
Liczba stron : 400
Data wydania : 31 stycznia 2018
Ocena: 5/6

"Gdybym oświadczył jej się chwilę wcześniej, nigdy by do tego nie doszło. Nie napadnięto by nas, ja nie trafiłbym do szpitala, a ona nie zniknęłaby na zawsze z mojego życia.

Dziesięć lat po zaginięciu narzeczonej, Damian Werner jest pewien, że nigdy więcej jej nie zobaczy. Pewnego dnia trafia jednak niespodziewanie na ślad ukochanej – ktoś zamieszcza jej zdjęcie na jednym z profili spotted, szukając dziewczyny.

Werner jest gotów przyjąć, że to przypadkowe podobieństwo, spotter wgrywa jednak drugie zdjęcie. Zdjęcie, które zrobił jej sam Werner na kilka dni przed zaginięciem – i którego nikomu od tamtej pory nie pokazał.

Kto szuka dziewczyny? I czy to naprawdę ona pojawiła się po dziesięciu latach?
Damian znał swoją narzeczoną od dziecka, spędzali ze sobą każdą chwilę. Szukając odpowiedzi na kolejne pytania, odkrywa jednak, że nie wiedział o niej wszystkiego..."

Nieodnaleziona to pierwsza książka Remigiusza Mroza w moich rękach. Nie powinno raczej  nikogo zszokować, że mnie wmurowało. Osobiście uważam, że mam ukryty talent do wybierania książek, które mi się podobają, taka intuicja. Przeczytanie całości zajęło mi jakieś trzy godzinki, tak mnie wciągnęło. Powinnam chyba częściej czytać kryminały i thrillery polskich autorów, bo są naprawdę świetne!

Wracając do Mroza, widać, że ma wprawę i wie co robi. Tyle emocji, zwroty akcji i wiele niewiadomych! Pojawił się odwieczny dylemat czytelniczy : "chcę dowiedzieć jak to się skończy, ale nie chcę kończyć". Oczywiście polecam przeczytać "na raz", bo nie będziecie mogli zasnąć, przynajmniej niektóry.

Oczywiście jeśli wymyśla się historię pełną niedopowiedzeń, należy przewidzieć domknięcie wszystkich spraw i odpowiednie wplecenie ich w istniejący już szkielet opowieści. Jednak tutaj było tego ciut za dużo. Dosyć często denerwowałam się, kiedy sprawy chyliły się ku końcowi, a później okazywało się, że przede mną jeszcze długa droga. W większości książek ten rodzaj budowania napięcia jest motywujący do dalszej lektury i odbiera się go pozytywnie, ale tutaj była to lekka przesada. Niemniej jednak całokształt można uznać za wielki sukces z dobrym finałem.


Problematyka opowieści, mimo przystępnego współczesnego języka i jakiegoś "luzu" w postaci fikcji literackiej, nie jest lekka. Mróz zwraca uwagę czytelników na sporej wielkości problem społeczny.
Współczesny świat zamyka się na drugiego człowieka, pojawia się znieczulica i ogólnie rzecz biorąc nie ma się zaufania do społeczności (nie oznacza to, że wszyscy tacy są, ale świat do tego zmierza). Poruszony w Nieodnalezionej temat o osobach zaginionych, ukazany we współczesnej rzeczywistości przybliża problem. Pokazuje, że to dzieje się obok nas, może spotkać każdego. Nie można być obojętnym na otaczający nas świat. Naprawdę doceniam autorów, którzy swoimi książkami próbują przemówić do innych ludzi. Nie wszyscy mogą to tak odebrać. Być może, dla części czytelników jest to po prostu zwykła historia o zaginionej dziewczynie, totalnie wyssana z palca. Prawda jest taka, że TO mogło się stać. Historia oparta na faktach? Kto wie?

Kolejną rzeczą, która bardzo mi się spodobała, to przedstawienie dwóch paralelnych historii, które łączą się ze sobą w pewien sposób. Nie będę się nad tym zbyt długo rozwodzić, bo nie mam nic więcej dodania na ten temat.

Podsumowując, ciekawy, wciągający, emocjonalny i trzymający w napięciu thriller psychologiczny. Dla mnie ma on lekkie niedociągnięcia, ale i tak w niczym to nie przeszkadza. To, co ja uznaję za mankament, przez kogoś innego może być uznane za wielką zaletę. I tak jak wspominałam - czytajmy i wspierajmy polskich autorów, naprawdę warto!

piątek, 6 lipca 2018

Przyjaciele bez bonusu


Autorka : Penny Reid
Cykl : Kółko singielek miejskich (tom 2)
Wydawnictwo : Poradnia K
Liczba stron : 427
Data wydania : 20 czerwca 2018

Kolejny romans od Penny Reid.
Pierwszą rzeczą jaka rzuciła mi się w oczy, to powiązania z poprzednim tomem Kółka singielek miejskich, i sposób tworzenia kolejnej części.
W pierwszym tomie poznajemy Janie Morris zakochanej w "Panu ciacho". Przewija się tam wątek spotkań z przyjaciółkami, robieniu na drutach i długich rozmowach o życiu z alkoholem w ręku.
Natomiast w kolejnej części poznajemy Elizabeth Finney - najlepszą przyjaciółkę Janie i tym razem to ona będzie się mierzyć ze swoimi problemami sercowymi. Pracuje ona w szpitalu, wygląda na taką, która nie ma czasu dla siebie i zawsze jest zmęczona, do tego jest sarkastyczna i prawie nigdy nie zmienia zdania, ale to chyba jej sposób na radzenie sobie ze światem. Jednak pozory mogą mylić.

Ogólnie rzecz biorąc historia Janie toczy się dalej, nie jest oddzielana grubą krechą, tylko toczy się w tle. Poznajemy za to kolejną perspektywę i w życiu nie przeszło by mi przez myśl, że można zrobić coś takiego. To jest jedna sprawa, drugą jest zrobienie tego dobrze. Dla mnie to nowość, więc nie mam zbyt szerokiego pola do rozeznania, ale uważam, że było dobrze.

Inną kwestią jest rozłożenie całej opowieści. Wszystko skupiało się wokół jednego tematu, odnosiłam wrażenie, że będzie się to ciągnęło w nieskończoność, a w dodatku do niczego sensownego nie dojdzie. Można było jednak z góry założyć jaki będzie koniec, no bo to w końcu romans, a chyba wszystkie mają szczęśliwe zakończenia (albo chociażby jakieś inne, również szczęśliwe rozwiązanie). A co najważniejsze, to wreszcie zaczęło się coś dziać! Tylko zajęło to trochę dużo czasu...Było to takie masło maślane. Byleby było więcej stron, a niektóre opisy były tak niepotrzebne, że tylko przebiegałam po nich oczyma, by jak najszybciej dotrzeć do dialogu.


Żeby nie było tak źle, to powiem też parę miłych rzeczy. Po pierwsze, humor był na podobnym poziomie, a sarkazm uwielbiam, więc polubiłam Elizabeth jeszcze bardziej. Tak jak pisałam wcześniej, niektóre opisy nie były potrzebne, ale niektóre były w punkt. (Nie)Ukochanego Elizabeth wyobraziłam sobie z takimi szczegółami, jakbym co najmniej gdzieś go spotkała, przez całą książkę trzymałam się tego niczym nie zmąconego wizerunku i powiem Wam, że gdyby nie on, to pewnie oceniałabym tę pozycję trochę gorzej. I w sumie autorka nagrabiła sobie jednym "małym" szczegółem, ale cóż. Nikt nie jest idealny. (oczywiście nie dotyczy to mojej wizji Nico, ale gdybym Wam powiedziała, to byłby spory spoiler). Idąc dalej, kreacja postaci i otoczenia jest bardzo naturalna, nie ma tam przesady, ani jakichś zgrzytów, co jest naprawdę przyjemne w odbiorze, a do tego szybko i lekko się przepływa nad tekstem.
Nie zabrakło też słodkich słówek, podtekstów i intymnych sytuacji, ale do tego należy podchodzić z dystansem. Tym właśnie charakteryzuje się romans, i jeśli ktoś lubi lekkie, zabawne, sarkastyczne książki tego gatunku, oczywiście z przewidywalnym zakończeniem (ale z nutką zakończenia), to zachęcam do przeczytania serii Kółko singielek miejskich!

Ocena : 4,5/6

P.S. Okładka pierwszego tomu podobała mi się bardziej, a Wam?