Translate

Współpraca?

Kontakt : mal.gorna0@gmail.com

czwartek, 15 lutego 2018

Silver - trylogia snów

Autorka : Kerstin Gier
Cykl : Trylogia snów
Wydawnictwo : Media rodzina
Liczby stron : Tom 1 : 416 / Tom 2 : 408 / Tom 3 : 456
Daty wydania : Tom 1 : 2 czerwca 2016/ Tom 2 : 28 września 2016 /Tom 3 : 27 luty 2017


Już w gimnazjum poznałam jedną z trylogii Kerstin Gier i bardzo szybko wciągnęłam się w opisywaną przez autorkę historię. Było to lekkie zauroczenie, potem zrobiłam sobie całkiem sporą przerwę, bo około trzy, cztery lata i tym samym nie znalazłam kolejnej wielkiej czytelniczej miłości.
Po tych kilku latach znów sięgam po inną trylogię, tym razem snów. I to zupełnie przypadkiem, a wszystko dzięki pięknym okładkom. Może to powierzchowne, ale jak je zobaczyłam, to od razu zapragnęłam mieć je wszystkie w swojej biblioteczce. Dopiero później sprawdziłam autorkę i opis książki, ale to tylko utwierdziło mnie we wcześniejszym przekonaniu. Po prostu musiałam je mieć.
Fabuła absorbuje niesamowicie, a humor z jakim podchodzi do tego wszystkiego Gier, jest zaraźliwy. Wielu ludzi jest odpornych na takie rzeczy, ale nie ja. Mimo że narratorką jest piętnastolatka nie przeszkadzało to w stworzeniu fascynującej, mrocznej historii o snach.
Zastanawialiście się kiedyś o czym śnią inni ludzie? Na przykład wasza siostra, najlepszy przyjaciel, albo nauczycielka od matematyki?Ja też nie. I szczerze powiedziawszy nie wiem czy chciałabym wiedzieć. Mówią, że im mniej wiesz tym lepiej śpisz. Hasło sprawdza się w całej trylogii, ale oczywiście główna bohaterka – Liv Silver - nie ma zamiaru trzymać się tej reguły i zagłębia się w mrok coraz bardziej.
Co jest w tym wszystkim najlepsze? Skrajności. Ale nie mówię tutaj o bohaterach, o których napiszę kilka słów nieco później, ale o sobie (chociaż myślę, że nie jestem jedyną osobą, która kwalifikuje się do tej kategorii). Z jednej strony miałam ochotę rzucać książkami (wszystkimi trzema), klęłam pod nosem i trochę nawymyślałam Liv od idiotek, a z drugiej strony wiedziałam, że bez tego specjalnego idiotyzmu i naiwności fabuła nie potoczy się dalej, no i oczywiście nie mogłam się oderwać na dłużej.
Bardzo szanuję autorów, którzy grają swoim czytelnikom na emocjach takich jak te. Jednak tych, którzy uśmiercają ulubione postaci i nierealne związki szanuję trochę (bardzo) mniej. To wcale nie jest spoiler. W całej trylogii nie ma ani jednej śmierci (co jest bardzo zastanawiające „Jak może skończyć się ta historia, skoro nikt nie umiera?!”), chociaż zdarzało się mnóstwo prób. Jeśli Was zaintrygowałam i chcecie wiedzieć więcej, to namawiam do przeczytania!
Wracając do fabuły, pojawiają się tajemnicze drzwi, korytarze i, niespodzianka, sny o niesamowitych właściwościach. Gdzie tutaj tajemnica?
 photo by @opinie_okularnicy_ on Instagram
Jak to wszystko działa? Skąd się wzięło? Do czego prowadzi? Jak nad tym zapanować? Czy naprawdę istnieje jakiś demon, a jeśli tak, to jak go pokonać?
Pozostaje jeszcze jedna intrygująca postać – Secrecy. Jest to osoba, która pisze szkolnego bloga „Titte – Tattle”. Wie bardzo dużo na temat każdego ucznia i nauczyciela. Nie wiadomo skąd czerpie informacje, ale trafność źródeł i czas ich zdobywania jest niemalże bezbłędny. Na szczęście siostra Liv, Mia ma zamiar rozwikłać tą zagadkę, pozostaje tylko pytanie, czy z powodzeniem?
Jeśli chodzi o resztę bohaterów, to są oni jedną wielką mieszanką. Większość z nich jest urocza, zabawna i ogólnie dobra, pozostali to ciemna strona mocy z mnóstwem intryg za plecami. W połączeniu obie te grupy tworzą świetną atmosferę.
Podsumowując, pomysł i zamysł były dobre. Trochę się to wszystko rozjeżdża na trzy części, a do wszystkiego dochodzimy powoli, dopiero w trzeciej części wiele rzeczy nabiera tempa. Jednakże uważam, że to bardzo dobrze napisana trylogia idealna na luźne wieczory z nutą mroku pod poduszkę.

Ocena 6/6 (potrójnie!)


Ps. Mam nadzieję, że nikomu nie zepsułam wyobrażeń. Jeśli tak, to z całego serduszka przepraszam!  

niedziela, 11 lutego 2018

Historia bardziej w cyfrach - 3 urodziny bloga!

Historia mojego bloga, albo blogów...Jest trochę pomieszana. Dobra, może więcej niż trochę. Ale od początku :

Od maja 2014 do końca 2015 pisałam blog-pamiętnik, którego nie wspominam zbyt dobrze. Kiedy czytałam stare wpisy nie wiedziałam, czy mam się śmiać, czy płakać. Mogłam też się załamać i rzucić wszystko w cholerę, ale nie zrobiłam tego i zmieniłam charakter bloga.

Od początku 2016 do połowy kwietnia pisałam o książkach i innych rzeczach związanych z kulturą, ale nadal na pierwszym linku, co nie było zbyt dobre, bo ciągle się myliło, mieszało i nie mogłam na to patrzeć. Kiedy zdecydowałam się założyć nowego bloga tak, żeby nazwa i link były ze sobą powiązane...Uświadomiłam sobie, że ludzie naprawdę tam zaglądają, komentują i chcą znać moje zdanie. Tylko dlaczego to się stało w takim momencie?


W ostateczności zaczęłam od początku i 14 kwietnia przeniosłam posty na Opinie okularnicy. Nie było żadnych wyświetleń, komentarzy, obserwujących. Byłam tylko ja i stare posty niczym odgrzewane kotlety. Jednak nie poddaję się i próbuję.
Urodziny bloga mogły by być tego 14 kwietnia, ale to 11 lutego opublikowałam pierwszą opinię na temat przeczytanej książki. Ta historia ma początek od maja 4 lata wstecz. Nie ważne ile razy zmieniałabym nazwę, link, platformę czy cokolwiek innego, to cały czas będzie jedna, nieprzerwana historia. Moja historia.
A nie byłoby jej, gdyby nie ogromne wsparcie rodziny, przyjaciół i znajomych, którzy wierzą we mnie i w mój sukces, nawet gdy ja sama mam wątpliwości, a w ciągu tych 3 lat trochę się ich nazbierało.

Na koniec chciałabym podziękować WAM! Tym, którzy tu są, czytają i czasem skrobną komentarz. Rosnące statystyki, które to Wy tworzycie są ogromną motywacją, bo widzę, że mam dla kogo pisać. Ciągle powtarzałam, że piszę przede wszystkim dla siebie. Dzisiaj zachodzi zmiana, bo chcę pisać przede wszystkim dla Was, mi ma to tylko sprawiać przyjemność, tak przy okazji.
Nigdy wcześniej nie świętowałam blogowych urodzin, ale dzisiaj nie mogłam odpuścić. Jestem taka szczęśliwa, że znajduję się w takim a nie innym miejscu, że przeżyłam swoje i będę się uczyć dalej, by wszystko było po prostu lepsze!


DZIĘKUJĘ! 

Wasza Okularnica 

sobota, 3 lutego 2018

Zakochaj się, Julio

Autorka : Natalia Sońska
Wydawnictwo : Czwarta strona
Liczba stron : 301
Data wydania : Listopad 2017

Historia dzieje się zimą w dwóch pięknych miastach, Krakowie i Zakopanym. Julia - tytułowa bohaterka, mieszkanka Krakowa, młoda i ambitna nauczycielka matematyki w jednym z liceów. Po burzliwym rozstaniu nie szuka miłości, odsuwa wszystko z tym związane najdalej jak umie i skupia się na swojej pasji - nauczaniu matematyki.
Przez czysty przypadek, albo zrządzenie losu zostaje wplątana w szkolną wycieczkę do Zakopanego, gdzie...spotka miłość swojego życia?

  Zimowy klimat, mnóstwo śniegu, wycieczka do Zakopanego, gorąca czekolada i narty. Czego chcieć więcej? Oczywiście miłości! Żeby ją znaleźć niekiedy trzeba przebyć długą drogę rozczarowań, wpakować się w kłopoty, poczekać trochę i przestać się zamartwiać. Jednak nie jest to przepis sprawdzający się w każdej sytuacji, czy w tej także?
  Historia niczym bajka dla dorosłych, z tym, że ta mogła zdarzyć się naprawdę, chociaż uważam, że to rzadkość. Znaleźć takiego romantyka wśród mężczyzn, to sztuka. Być może dlatego książka wydała mi się leciutko przesadzoną, ale tylko odrobinę.
  Książę szuka swojej księżniczki, która na pierwszy rzut oka nią nie jest, więc trzeba się zmierzyć z ciężkimi przeciwnościami losu z uczuciami na ramieniu, by dopiąć swego.
  Książka napisana lekką ręką, szybko się czyta, jest prosta i przejrzysta. Pojawiają się dramatyczne życiowe problemy, złamane kości, wstyd, niepewność i spora dawka humoru uosobiona w jednej z bohaterek. Fabuły dosyć łatwo się domyślić, ale nie zmienia to faktu, że jest to przyjemna lektura idealna na zimowy wieczór, oczywiście jeśli ktoś lubi książki tego gatunku.

Ocena 5/6