Translate

Współpraca?

Kontakt : mal.gorna0@gmail.com

czwartek, 31 maja 2018

Zostaw mnie


Autorka : Gayle Forman
Wydawnictwo : Prószyński i S-ka
Liczba stron : 432
Data wydania : 22 listopada 2016

Jest to historia kobiety, która wzięła na siebie za dużo zobowiązań. Tych pisanych i niepisanych. Mimo względnie otrzymywanej pomocy czuła się samotna w wypełnianiu rodzinnych obowiązków. Mariebeth Klein - zapracowana matka dwójki czteroletnich bliźniaków oraz żona zapracowanego pasjonata muzyki. W czasie rekonwalescencji po zawale przekonuje się, że nie jest w stanie sprostać wymaganiom jakie składają jej najbliżsi, którzy, zamiast dokładać kolejne obowiązki, powinni się o nią zatroszczyć.

"W Maribeth Klein cząstkę siebie odnajdzie każda kobieta, której zdarzyło się kiedykolwiek pomyśleć, że zamiast wracać do domu i robić obiad, wolałaby uciec na koniec świata. Cząstkę siebie odnajdzie w niej każdy, kto kiedykolwiek zapragnął wsiąść do pociągu i pojechać gdzieś, gdzie nikt nie oczekiwałby od niego nieustannego usługiwania."

Książka została wydana ponad półtora roku temu, jednak problem w niej poruszany jest bardzo "na czasie" i myślę, że będzie tak przez kolejne lata. Coraz więcej ludzi zauważa, że świat pędzi, stara się zwolnić, zadbać o siebie i znaleźć odpowiednie rozwiązanie. Główna bohaterka pod wpływem emocji decyduje się na czyn nie do pomyślenia - nikomu nic nie mówiąc pakuje się i wyjeżdża. Zostawia za sobą list pożegnalny, w którym niewiele wyjaśnia, męża, dzieci, pracę i wszystko inne. Kobieta chce wyzdrowieć, przemyśleć to wszystko co działo się w jej życiu ostatnimi czasy i postanawia odnaleźć swoją biologiczną matkę.

poniedziałek, 28 maja 2018

Zawsze szczęśliwe zakończenie, czyli spotkanie z Magdaleną Witkiewicz

Spotkanie odbyło się we wtorek, 22 maja w jednej z Tczewskich bibliotek. 

Magdalena Witkiewicz - Matka Polka Pisarka, sama tak o sobie mówi. Nie boi się spełniać marzeń, mówi o tym co myśli i lubi wyzwania. Ukończyła zarządzanie, bankowość i studia menadżerskie na Uniwersytecie Gdańskim, a od dziesięciu lat pisze, przy czym wywołuje lawinę wzruszeń, oczekiwań, radości i szczęścia. A jak do tego doszło?

 „Nigdy nie myślałam, że będę pisarką. To nie było tak...Czasami niektórzy mają marzenia od dziecka, żeby coś pisać. Ja zawsze coś pisałam, bo pisałam pamiętniki, bloga, ale nigdy nawet nie wpadłabym na pomysł, że ja, zwykła Magdalena z Gdańska mogę zostać pisarką, i tak jak wczoraj na targach, pić sobie kawę z Marzeną Rogalską” - powiedziała.

Można więc stwierdzić, że jest to po prostu wrodzony talent, który nie został zmarnowany, a jego rozwój mogliśmy zaobserwować przez ostatnie dziesięć lat i będziemy mogli robić to nadal, ponieważ Pani Magdalena szykuje dla swoich czytelników kolejne niespodzianki. Zapowiada się na coś zupełnie innego niż dotychczas, ale raczej nie ma się czym martwić, „Smoków i demonów nie będzie” - usłyszały uczestniczki spotkania i odetchnęły z ulgą - „Wiadomo, że jak się sięga po Witkiewicz, to wszystko się dobrze skończy i można czytać spokojnie” - dodaje. Nie bez powodu ma pieczątkę ekspertki od szczęśliwych zakończeń.

Teraz z niecierpliwością czekamy na początek 2019 roku, ponieważ ma się odbyć premiera książki napisanej w duecie, którego jeszcze nie było. Ponadto pisarka zdradziła nam, że ma pomysły na kolejne dwie. Będzie na co czekać!

Autorka z uśmiechem przyznaje, że cały okres jej dotychczasowej twórczości był wspaniały, przyniósł wiele emocji i nowe sytuacje, o których chętnie opowiada swoim czytelnikom na spotkaniach. Bije od niej prawdziwa radość. Od razu widać, że czuje się w tym wszystkim jak ryba w wodzie.
Wspomina też, że co jakiś czas zmieniała pracę, bo nie dawały one jej pełnej satysfakcji. Jednak kiedy zaczęła pisać, poczuła, że to jest „to coś”, co chciałaby w życiu robić, a o przełomowym momencie w swojej karierze odpowiada tak :

„Bardzo długo nie nazywałam samej siebie pisarką i był jeden taki fajny moment jak wypełniałam dzieciom jakąś ankietę do szkoły. I było tam pytanie o wykonywany zawód. I ja tak siedzę, siedzę i mówię, no przecież nie napiszę, że pisarka, nie no głupio tak, a potem sobie myślę, a napiszę! I od tamtego momentu już się tak nie wstydzę.”

Pani Magda opowiedziała także o tym z czym zmaga się pisarz, o trybie życia, odchudzaniu, makijażu, szukaniu inspiracji, spełnianiu marzeń, bo „marzenia się nie spełniają, marzenia się spełnia”, oraz o momentach z deadline’m na karku. Daje kilka porad dla piszących, ale mówi też wprost : „Jeśli chcesz napisać książkę, to siadaj na tyłku i pisz. Innej drogi nie ma.” Jest dumna ze swoich osiągnięć i zachęca innych do realizowania swoich planów.

Spotkanie przebiegło w miłej atmosferze, a zaproszona na nie autorka emanuje empatią i uśmiechem, jednak żeby przekonać się o tym osobiście, należy wybrać się na jedno z wielu spotkań autorskich. 
Osobiście bardzo cieszyłam się na to spotkanie, odliczałam dni w kalendarzu i po prostu czekałam. Mogę szczerze powiedzieć, że zostałam bardzo mile zaskoczona i było warto!




czwartek, 10 maja 2018

Harpie

Autorka : Joanna Chmielewska
Cykl : Królowa Polskiego Kryminału
Wydawnictwo : Firma Księgarska Olesiejuk
Liczba stron : 334
Data wydania : 24 marca 2015

Nie wiem jak to się stało, ale przeżyłam szok.
Od samego początku byłam sceptycznie nastawiona zarówno do "Harpii", jak i do innych książek Pani Joanny. Najgorsze jednak było to, że moje przypuszczenia częściowo się sprawdziły. Pierwsze kilkadziesiąt stron to nudna, ale jednak potrzebna breja, przez którą udało mi się przejść. Nie wiem w którym momencie nastąpił przełom, ale po prostu mnie zmiażdżyło.
Przede wszystkim zwróciłam uwagę na ilość bohaterów, oraz ich kreację. Główna bohaterka, cztery ciotki, złota rączka i wielu innych, a w całej opowieści są oni opisani dość szczegółowo. W książce dominują dopracowane opisy otoczenia i przeżyć wewnętrznych, a dialogi schodzą na dalszy plan. Jednak niech nikt się tym nie zraża! Sama ubolewam, gdy widzę małą ilość dialogów, ale w tym wypadku czuję się usatysfakcjonowana.
24-letnia Dorotka - główna bohaterka - mieszka z trzema wścibskimi i kłótliwymi ciotkami. Nie ma swojego pokoju, własnego telefonu, pieniędzy, o prywatnej korespondencji też można zapomnieć. Któregoś dnia do Dorotki przychodzi list z Ameryki. Ciotki oczywiście wiedzą o wszystkim pierwsze i nic się przed nimi nie ukryje. Okazuje się, że przyjeżdża kolejna ciotka, w dodatku z grubym portfelem. Już można dedukować, że dojdzie do morderstwa z powodu pieniędzy, tylko kto tego dokona? Nic wam nie powiem, ale padniecie z wrażenia.
Budowanie napięcia w kryminałach jest dosyć trudne. Jak to zrobić, żeby czytelnicy wpadli na fałszywy trop, niczego się nie domyślili, czuli ten dreszczyk, albo chociaż zaintrygowanie w odpowiednich momentach i jeszcze byli ciekawi końca? A da się! Trzeba umieć wszystko wyważyć i da się wyczuć, że tutaj kosztowało to wiele pracy.
Mamy ciekawych, indywidualnych bohaterów, morderstwo, napięcie, zaskakujący koniec...Jeszcze kilka słów o poczuciu humoru!
Niezrównoważone połączenie kryminału z komedią, ale wyszło fantastycznie! Jestem fanką czarnego humoru (którego jest tam całkiem sporo) i naprawdę się wkręciłam. Nie martwcie się, jaśniejszy humor też się pojawia.
A! I jeszcze jedno! Pojawia się także dosyć króciutki i lekki wątek romantyczny, ale to naprawdę tyci, tyci (chociaż tyle wystarczyło, żeby mnie zadowolić). Musiałam o nim wspomnieć, bo romantyczna natura mnie "zmusza".
Dobra, myślę, że tyle wystarczy. Mam nadzieję, że niektórych zachęciłam do sięgnięcia po tą książkę. Spróbujcie, bo naprawdę warto. A jak nie "Harpie", to macie jeszcze czterdzieści dziewięć innych książek z tej serii ;)

Ocena 5/6

piątek, 4 maja 2018

"Nie umiesz czytać!" - A czy zawsze muszę mierzyć wysoko?

Jakiś czas temu na Instagramie ladymargot.pl pojawił się temat podziału książek na klasyczne i...No...Te drugie. Dobra, może nie do końca tak było, ale nie zmienia to faktu, że właśnie tak zostałam zainspirowana do napisania tego posta.

KSIĄŻKI KLASYCZNE 

Zacznijmy od tego, że próbowałam znaleźć definicję książki klasycznej, ale niestety poległam. Ale posiłkując się półką "Klasyka literatury polskiej" na lubimyczytac.pl mogę Wam powiedzieć, że do klasyków należą : Chłopi, Lalka, Przedwiośnie, Pan Tadeusz, Wesele, Dziady, Quo Vadis, Balladyna, Tango, Kordian, Zemsta, Nie-Boska komedia, Medaliony, Inny świat, Gloria Victis, Jądro ciemnościCudzoziemkaKamienie na szaniec i 316 innych książek znajdujących się na tej liście. Jeśli chcecie ją sobie przejrzeć to kliknijcie >>tutaj<<

Nie oszukujmy się, jest tego całkiem sporo i pewnie większość z nas czytała sporą część, no bo trzeba było. Będąc w klasie humanistycznej wiem co mówię, ale też jestem dowodem na to, że jak się chce, to można. W całym swoim życiu nie przeczytałam jak na razie tylko jednej lektury. Było to "W pustyni i w puszczy" Henryka Sienkiewicza. Jakoś tak nie poczułam nici porozumienia z tym panem, ale mniejsza. 

KSIĄŻKI "TE DRUGIE" 

W tym przypadku definicję również sobie podaruję. Ale tutaj jest zdecydowanie prościej. Są to książki, które nie mają "tego czegoś", ani nie zaliczają się do kanonu klasycznych. 
Do tej grupy możemy zaliczyć m.in.: Zmierzch, Czerwoną królową, Wybranych, Harr'ego Pottera, Pamiętniki wampirów, Pamiętniki księżniczki, no i Greya. Tutaj książek jest jeszcze więcej niż w poprzedniej kategorii, ale po te sięgamy chętniej i bez przymusu.

***

Wiadomo, że nie wszystko da się lubić. Z książkami jest tak samo jak z jedzeniem - jak ci smakuje to zjesz szybko i z uśmiechem, a jak nie, to wypluwasz i starasz się zapomnieć o tym traumatycznym doświadczeniu. Proste? Proste. I wcale nie dziwi mnie fakt, że sporo ludzi nie czyta lektur, tylko od razu sięga po streszczenia.
Ostatnimi czasy coraz więcej mówi się o kryzysie czytelnictwa w Polsce i próbuje się temu zapobiegać. Popieram całym sercem, byleby robiono to z głową i sercem, a nie powodowało jeszcze większy spadek. 
Kiedyś Krzysztof Varga napisał felieton dla Gazety Wyborczej  p.t. "I choćby przyszło tysiąc atletów, czyli i tak nie czytają". Z lekka wyśmiał akcję promowania czytania poezji. 
"Jest to akcja wyjątkowo szlachetna, stoi za nią Fundacja Wisławy Szymborskiej, lecz mam mocne podejrzenia, iż mimo swej szlachetności jest to akcja skazana na wspaniałą klęskę. Niestety, żadną miarą nie wierzę w tego rodzaju akcje, Polacy nie są raczej stworzeni do czytania w ogóle, szczególnie poezji, oni są stworzeni do rzeczy zdecydowanie bardziej wzniosłych, takich jak patriotyzm, polityka i piłka nożna." - pisze

Później opisuje wady i niedociągnięcia całego przedsięwzięcia. Wspomniałam o tym tak tylko dla przykładu. 

Dobra, może powinnam napisać jak sobie poradzić z tym całym kryzysem, skoro książki są dla mnie takie ważne. Może innym razem. Dzisiaj postaram się zastanowić się nad tym dlaczego w ogóle do tego doszło, no bo hej! Bądźmy świadomi! 

Po pierwsze, nikt raczej nie lubi być do niczego zmuszany, prawda? Jednak w szkole jesteśmy zmuszani do mnóstwa rzeczy, w tym do czytania. Słowo "musisz" sprawia, że jeszcze bardziej nam się nie chce. Po drugie, tak jak pisałam wcześniej - nie wszystko da się lubić. Niektóre książki są po prostu nudne, beznadziejne i w ogóle nie zasługują na jakikolwiek poklask. Inną kwestią jest ich grubość. Jeśli jesteś typem człowieka, który po wypożyczeniu czegoś z biblioteki od razu sprawdza liczbę stron, to wiesz co mam na myśli. Są to trzy główne powody, dla których ludzie nie czytają klasyki. Cała sprawa przedstawia się nieco gorzej, ponieważ pojawia się krytyka, hejt i śmiech.

Nie czytasz Mickiewicza? - Jesteś skończony! 

Rozumiem to, że każdy człowiek jest inny, więc lubi coś innego. Jednak nigdy nie zrozumiem obrażania się i wyśmiewania z takich powodów. Nie dociera do mnie, że ludzie sami siebie dzielą, a w dodatku znajdą się takie asy, które uznają się za prawdziwych czytelników, bo czytają "coś lepszego". Reszta może się gonić.
Uważają, że sięganie po pospolite, codzienne książki, które "jest w stanie napisać każdy" jest karygodne i ktoś, kto się tego dopuszcza nie może pochwalić się tytułem prawdziwego mola książkowego. To byłaby już kpina.

Pozostaje więc pytanie: dlaczego mielibyśmy z tego rezygnować, skoro sprawia nam to przyjemność? Bo ktoś inny tak powiedział? Bzdura.
Sięgamy po to, co do nas mówi, coś bliskiego naszemu sercu, pasjom, wydarzeniom w naszym życiu i nikt nie powinien decydować o naszych wyborach.
Wiecie co? Osobiście mam problem z odpuszczaniem i olewaniem pewnych spraw, jednak to mam zamiar puścić mimo uszu. Wszyscy, którzy czytają cokolwiek i lubią czytać, są prawdziwymi czytelnikami. Oszukuje tylko ten, kto mówi że czyta, a nie pokrywa się to z rzeczywistością. Nie ma znaczenia, czy czytasz gazety, romanse, thrillery, opowiadania, science fitcion, fantastykę, albo cokolwiek innego. Jeśli ktokolwiek będzie próbował Ci wmówić, że to strata czasu, że nie powinno się ruszać czegoś takiego, że to nie daje do myślenia, i że to niska, tania, tandetna kultura, której nawet nie można nazwać kulturą - olej go! Zamiast marnować czas na słuchanie czegoś takiego możesz usiąść sobie wygodnie i poczytać ulubioną książkę, nie liczy się niska, bądź wysoka półka na której leżała kilka minut temu. Liczysz się ty, jej wnętrze i twój spokój.

P.S. Ta "niska kultura" wcale nie jest taka tania. Gdybyście wyciągnęli ze swoich półek wszystkie klasyczne opowieści i podliczyli wartość reszty biblioteczki, to podejrzewam, że nie było by tego tak mało jak się wydaje.