Translate

Współpraca?

Kontakt : mal.gorna0@gmail.com

piątek, 30 czerwca 2017

Mroczna bohaterka - Jesienna Róża

Autorka : Abigail Gibbs
Cykl : Mroczna bohaterka (tom 2)
Wydawnictwo : Muza
Liczba stron : 464
Data wydania : 19 listopada 2014

"Dziewięć równoległych wymiarów.
Dziewięć rodzajów mrocznych istot. 
Dziewięć bohaterek, które mają ocalić świat.

Prowincjonalna szkoła średnia w hrabstwie Devon i piętnastolatka, która nie jest zwykłą uczennicą. To Jesienna Róża z władającej magią rasy Mędrców - dziedziczka tytułu książęcego. W szkole pełni funkcję strażniczki. Ma chronić uczniów przez złymi mocami i czarną magią. Gdy w miasteczku zaczynają się ataki groźnych Extermino, na pomoc Róży przybywa osobiście syn króla Mędrców. Razem będą musieli stawić im czoła. Po porwaniu Violet Lee wybuch wojny pomiędzy ludźmi a mrocznymi istotami wciąż stanowi realne zagrożenie. Czy Róża odkryje, co tak naprawdę łączy ją z Violet? - Pierwszą Mroczną Bohaterką?"


Jak sam tytuł wskazuje jest to książka o Jesiennej Róży, która jest mędrcem. W pierwszej części pojawia się na koniec i jakoś nie przypadła mi do gustu, jednakże walczyłam sama ze sobą, czy sięgnąć po drugą część, czy też nie. I ciekawość wzięła górę.
Początek był bardzo, ale to bardzo oporny, aczkolwiek po stu iluś stronach złapałam się na tym, że zaczęłam czytać to z chęcią. Jednak powiem bez bicia : fajna, ale szału nie ma.
Na okładce widnieje podpis Sky News'u " Stephanie Meyer ma poważną rywalkę. Jest nią brytyjska pisarka Abigail Gibbs"
Ja osobiście się z tym nie zgadzam. Nie mówię, że "zmierzch" jest jakąś najlepszą książką świata, ale dla mnie była bardziej czysta i zrozumiała, nie miała rozdwojenia na dwie główne bohaterki w osobnych częściach. A w "Mrocznej bohaterce" ten podział wszystko zepsuł.
Nie wiem co miałabym jeszcze napisać, bo nie będę wymyślała na siłę, ewentualnie mogę powiedzieć, że taki obrót spraw jaki był obierany w książce zaskakiwał mnie za każdym razem.
Nie mam nic więcej do dodania.

Ocena 3/5

środa, 28 czerwca 2017

Fangirl

Autorka : Rainbow Rowell
Wydawnictwo : Moondrive, Otwarte
Liczba stron : 380
Data wydania : 27 lipca 2015

"Wren i Cath to siostry bliźniaczki „podobne” do siebie jak ogień i woda. Wren chce w życiu spróbować wszystkiego. Lubi imprezować, randkować i poznawać nowych ludzi. Cath woli siedzieć w ich wspólnym pokoju i pisać fanfiction do książki, która zawładnęła całym jej światem. 
Mimo że tak różne, dziewczyny są nierozłączne. 
Gdy bliźniaczki rozpoczynają naukę w college’u, ich drogi się rozchodzą – Wren nie chce już mieszkać z siostrą. Cath musi opuścić swój bezpieczny świat i stawić czoła rzeczywistości. Na swojej drodze spotyka Reagan (Cath prędzej dogadałaby się z Marsjaninem niż z nią) i wiecznie uśmiechniętego Levi’ego (czy on kiedyś zrozumie, co to jest przestrzeń osobista?) oraz panią profesor od kreatywnego pisania.

„Fangirl” to opowieść o przyjaźni wbrew różnicom i o trudnej sztuce dojrzewania. To historia o ludziach, którzy kochają książki tak bardzo, że stają się one ich całym światem."

Książka, która stała się popularna w trymiga. Liczba jej fanek nadal wzrasta z dnia na dzień.
Dziwicie się? Ja nie.
Jeśli jesteście fangirls (Tak, mówię do dziewczyn, bo nie jestem pewna ilu chłopaków w ogóle sięgnęło po tą książkę) a jeszcze nie czytałyście tej książki, to wiedzcie, że na koniec będziecie bliskie płaczu. I nie chodzi mi o płacz typu : "Nieee! On nie mógł umrzeć!". Chodzi mi : "Ej! Gdzie jest koniec?! To nie może być koniec! Ja chcę jeszcze! Nieee!"
Jedyne co przyszło mi na myśl, to tyle, że jak uporam się z bieżącymi sprawami przeczytam "Fangirl" jeszcze raz. I będę ją czytała tyle razy, aż zapamiętam jej fragmenty. (Takie zaplanowane maniaczenie)
Zauważyłam, że Rainbow Rowell w swoich książkach zawsze ma ten sam styl pisania, co by wyjaśniało dlaczego tak przyjemnie i szybko się je czyta, i wypowiada się w 3 osobie, co jest coraz częściej spotykane, ale w momencie gdy autorka zaczynała swoje pięć minut - zrobiło niesamowitą furorę. Nic do tego nie mam. Po prostu ("Po prostu". Nie ma żadnego "po prostu" - pomyślała Cath (Taaak za dużo Fangirl) zwróciłam uwagę.
Książki Rowell jak zawsze mnie kupiły, zakochałam się bez pamięci (A po co komu chłopak?!), czysta historia, życiowa, nie przesadzona ani trochę.
Do tej czuję szczególnie przywiązanie, bo jak by była o mnie, dla mnie, a że przeze mnie...Nie, nie mam takich umiejętności. Niestety.
Polecam wszystkim molom książkowym!
Fangirls, łączmy się!

Ocena 6/6

poniedziałek, 26 czerwca 2017

19 razy Katherine

Autor: John Green
Seria : Myślnik
Wydawnictwo : Bukowy las
Liczba stron : 288
Data wydania : 4 czerwca 2014

"Colin Singleton gustuje wyłącznie w dziewczętach o imieniu Katherine. A te zawsze go rzucają. Gwoli ścisłości, stało się tak już dziewiętnaście razy. Ten uwielbiający anagramy, zmęczony życiem cudowny dzieciak wyrusza w podróż po Ameryce ze swoim najlepszym przyjacielem Hassanem, wielbicielem reality show Sędzia Judy. Chłopcy mają w kieszeni dziesięć tysięcy dolarów, goni ich krwiożercza dzika świnia, ale za to nie towarzyszy im ani jedna Katherine. Colin rozpoczyna pracę nad Teorematem o Zasadzie Przewidywalności Katherine, za pomocą którego ma nadzieję przepowiedzieć przyszłość każdego związku, pomścić Porzuconych tego świata i w końcu zdobyć tę jedyną. Miłość, przyjaźń oraz martwy austro-węgierski arcyksiążę składają się na prawdziwie wybuchową mieszankę w tej przezabawnej, wielowarstwowej powieści o poszukiwaniu samego siebie." 

Jesteś po rozstaniu z dziewczyną/ chłopakiem? Masz zły dzień / tydzień / miesiąc / życie? Lubisz kiedy książka cię zniechęci, a potem wciągnie mimo, że jesteś bardziej zdołowany z każdym słowem?
Książka idealna!
Będę z Wami szczera. Nie lubię książek Greena. Nie wielbię go i nie piszczę z zachwytu, kiedy usłyszę cytat, który znają wszyscy : " - Okay? - Okay. ", na półkach w księgarniach widzę jego książki, o których istnieniu nawet nie miałam pojęcia. Może całkiem świadomie. A jak trafiłam na "19 razy Katherine"?
Książkę dostałam na święta od mojej przyjaciółki. Chyba nie muszę wspominać, że jest ona wielką fanką Greena?
Odkładałam jej czytanie przez...Ponad miesiąc? Wewnętrzna blokada. Co mnie do tego "zmusiło"? Choroba i nuda. I pomyślałam sobie, że nie mogę odkładać tego w nieskończoność, więc zaczęłam czytać. Zajęło mi to 2 dni.
Nie wiem jakim cudem do tego doszło. Najwyraźniej wszystkie książki Greena (A przeczytałam z 3) mają kilka niezmiennych elementów :
1) Najpierw czytam 1 rozdział, potem jeszcze raz bo za 1 razem nic nie rozumiem, później idzie jak z płatka.
2) Pisze zbyt filozoficznie, co mnie strasznie denerwuje
3) Mimo wszystko jak zaczęłam, tak nie mogłam przerwać.
Mimo wszystko muszę jeszcze dodać, że jest napisana z wielkim humorem i może to właśnie TO jest "tym czymś" co przyciąga nawet ludzi źle nastawionych do jego książek.
Istna magia.
Ta książka to kolejny bestseler. Może dla większości świata, ale nie dla mnie. Dla mnie jest to po prostu dobra książka.
Nie wiem czy napisać  dobra, czy tylko dobra.

Ocena : 3/6

sobota, 24 czerwca 2017

Ponad wszystko

Autorka : Nicola Yoon
Cykl : Uwaga Młodość
Wydawnictwo : Dolnośląskie
Liczba stron : 328
Data wydania : 31 maja 2017

"Choroba nastoletniej Maddy jest bardzo rzadka. Ma alergię na cały świat. Od siedemnastu lat jest uwięziona w domu. Kontaktują się z nią wyłącznie mama i pielęgniarka. Pewnego dnia Maddy wygląda przez okno i widzi... jego. Jest wysoki, szczupły, ubrany na czarno. Ich spojrzenia się spotykają. Obserwuje go z oddali. Już wie, że jej życie właśnie się zmieniło. Nieodwracalnie. I wie, że to będzie katastrofa."

 Mogę to szczerze powiedzieć - pokochałam tą książkę od pierwszych stron. Pisana prostym stylem, z uczuciem i zaangażowaniem, a przede wszystkim wciągająca i zabawna, pokazuje jak cieszyć się z życia na nowo. Nie ma w nim medycznego żargonu jakiego się spodziewałam zanim zaczęłam czytać.Po za tym ma bardzo ciekawą i niekiedy zabawną formę - niektóre strony są niczym wyrwane z pamiętnika Madeline.
 Jeżeli chodzi o czas zanurzenia się w lekturze, jest on bardzo krótki, ale przyjemny. Historia na jeden wieczór, ewentualnie dwa. Zależy jak komu się podoba, a widać że autorka bardzo się starała, by ta książka spodobała się wielu nastolatkom, ale i nie tylko.
 Historia, która została tam opisana była dla mnie czymś nowym. Oczywiście mniej więcej wiedziałam, czego mam się spodziewać, ale jednak jest to pierwsza tego typu książka, którą przeczytałam i bardzo się z tego cieszę, ponieważ ostatnio narzekałam na zbyt przewidywalne schematy. Wiadomo, że teraz ciężko wymyślić coś totalnie nowego, a tym razem to strzał w dziesiątkę.
Książkę polecam wszystkim, którzy kochają romanse, książki i tajemnice, oraz tym którzy tak samo jak ja pokochali książki Reginy Brett i chcą poczuć, że życie to dar, którego nie można zmarnować.

 Filmu nie widziałam i nie wiem czy byłabym w stanie go obejrzeć. Jednym  z ulubionych elementów książki są zabawne zapiski Madeline. Ciekawi mnie jak to jest jest zrobione w filmie, ale boję się rozczarowania, z resztą każdy książkoholik (i nie tylko on) powie, że książka jest lepsza od filmu.

Ocena 6/6

piątek, 23 czerwca 2017

Wciśnij reset!

 Mamy lato! Czujecie to? Ja w tym deszczu jakoś nie bardzo, ale mam nadzieję, że będzie lepiej.
 Pozwólcie że przedstawię wam kilka powodów, dlaczego warto się czasem wyłączyć ze świata.

 Najważniejszym powodem jest strefa "ja sam/a ze sobą". Kiedy cały czas poświęcasz dla pracy, znajomych i rodziny, albo dla mediów społecznościowych, to nie oszukujmy się - na dłuższą metę tak się nie da.
 Nie jesteśmy robotami żeby pracować całymi dniami i nocami. Nie jesteśmy na baterie, które zawsze można wymienić. Czasem trzeba pomyśleć o sobie, swoim zdrowiu, nie tylko tym fizycznym, bo idzie się wykończyć.

 Inną rzeczą jest wkradająca się na każdym kroku rutyna. W pewnym momencie coś, co kochaliśmy robić staje się po prostu nudne. Jedyne co możemy zrobić żeby to uratować, to przerwać na jakiś czas, a wrócimy z nowymi chęciami, pomysłami i znów będziemy się cieszyć jak małe dzieci.
 Tak jest fajniej! Wakacje lub urlop to czas, kiedy możesz robić to na co nie było czasu, możesz też znaleźć sobie jakieś nowe hobby które różni się od wszystkiego czego do tej pory próbowałeś. Możesz też się wyspać, wyszaleć, podróżować, spędzić więcej czasu z rodziną czy znajomymi. Możesz robić co chcesz! Spontanicznie, bez żadnego planu, z dala od codzienności i typowego rozkładu dnia, bo chcąc nie chcą zawsze coś się powtarza.
 Po za tym, chyba wszyscy lubią sobie czasem usiąść i nic nie robić, prawda?



 Ten stan, kiedy nie musimy nic robić, pamiętać o godzinach odjazdu autobusu, nie myśleć za dużo (bo jednak cząstka myślenia może się przydać) jest cudowny. Czujemy się lżejsi, szczęśliwsi i zapewne mamy więcej energii.
Więc zrób sobie reset i poczuj się lżej 

A jak już jesteśmy przy tym temacie, to podzielcie się jak Wy spędzacie czas wolny, chętnie poczytam 

wtorek, 20 czerwca 2017

Oddychając z trudem

Autorka : Rebecca Donovan
Cykl : Oddechy (tom 2)
Wydawnictwo : Feeria
Liczba stron : 544
Data wydania : 14 stycznia 2015

"Emma przetrwała dramatyczną noc w domu swojej ciotki, ale niewiele z niej pamięta. Obudziła się w szpitalnym łóżku, w koszmarnym stanie. Odbył się proces sądowy, w którym na szczęście nie musiała uczestniczyć. Teraz Carol nie może już zrobić jej nic złego, ale wysoką ceną za to jest utrata kontaktu z Laylą i Jackiem.
Emma wróciła do szkoły i na boisko, i stara się po prostu prowadzić zwyczajne życie nastolatki, z wierną Sarą i oddanym Evanem u boku. Nie jest to jednak łatwe – wciąż budzi się zlana potem po koszmarnych snach, a na ulicach prześladują ciekawskie spojrzenia. Gdy decyduje się zamieszkać ze swoją matką, sytuacja jeszcze bardziej się komplikuje. Tak trudno oddychać, gdy trzeba radzić sobie z tak silnymi emocjami…"


 Powiem tak : Szału nie ma. Po przeczytaniu pierwszego tomu, który bardzo mnie zachwycił liczyłam na kolejne "wow!"
 Niestety tak się nie stało. Ale od początku.
 Czytało mi się to dobrze i szybko, jednak fabuła szła opornie. Myślałam, że nie będzie najgorzej, "początki zawsze trzeba przejść, a potem jakoś leci." - tak słyszałam. Tym razem początek mi się bardzo spodobał i tylko wzmógł mój apetyt.Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że po kilkunastu stronach miałam dosyć powtarzającego się schematu, który w kolejnych rozdziałach mnie wkurzał, ładnie mówiąc. Nie chcę się chwalić, ale większość sytuacji przewidziałam, nim zdążyły na dobre się rozwinąć. Jednakże muszę przyznać, że autorka ma wielki talent. Ja bym w życiu nie potrafiła umieścić w dwóch tomach tylu krzywd.
 Do tego boli mnie, że świat kreowany przez pisarkę jest przekoloryzowany. Nie wiem, może tylko mi się taki wydaje. Po prostu jest dla mnie czymś dziwnym, że tylko Emma ma tak przekichane w życiu, a jej znajomi mają wszystko. Mają cholernie bogatych rodziców i do tego nie mają się za jakichś wielkich snobów. Zgoda, przypadki się zdarzają, ale tutaj to przesada.
 Krótko mówiąc pasowało mi wszystko, tylko nie sama fabuła.
Nie wiem co jeszcze mogę dodać.

Ocena : 3/6

czwartek, 15 czerwca 2017

Błękitny zamek

Autorka : Lucy Maud Montgomery
Wydawnictwo : Egmont
Liczba stron : 280
Data wydania : 1926r.

"Joanna Striling ma ciężki los. W wieku dwudziestu dziewięciu lat ciągle mieszka z matką i ciotką, które traktują ją jak dziecko. Reszta krewnych dokucza jej z powodu staropanieństwa. Przed szarą rzeczywistością dziewczyna ucieka w świat fantazji -  książek.
Kiedy Joanna otrzymuje list o krytycznym stanie swojego zdrowia, postanawia zwalczyć nieśmiałość i zacząć żyć pełnią życia. Czy uda jej się usamodzielnić? Czy przeżyje szaloną przygodę rodem z powieści jej ulubionego autora? I czy odnajdzie miłość?"

Praktycznie wszystkie książki Pani Montgomery były o dziewczynkach, które spełniają swoje marzenia, czy rozwijają pasje. I tym razem spodziewałam się tego samego, ale pisarze sprawiają niespodziankę w najmniej oczekiwanym momencie i tym razem właśnie tak było. A najbardziej ucieszyła mnie wieść o poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi i...miłości... Moja Pani od języka polskiego spytała mnie kiedyś "Czy ty czytasz inne książki, niż takie w których jest to uczucie?" Co odpowiadam ? "Nie, nigdy innej do ręki nie wzięłam" (oczywiście nie liczę lektur), nawet zaczęłam się zastanawiać czy w ogóle istnieją takie książki, bo zawsze gdzieś ten wątek miłości się schowa. Powiem szczerze, że czytam takie, a nie inne książki, bo sama szukam tego uczucia. A jak wiadomo, tego nie da się przyspieszyć, więc pocieszam się książkami, a niektórych autorów obwiniam za mój wypaczony ideał :) Nie ma mocnych...
Nie skłamałbym, gdybym napisała, że zakochałam się w twórczości L.M. Montgomery.
Uwielbiam to jak i o czym pisze. Prosto, zwyczajnie, po ludzku i z emocjami. Na jednym z portali dla nastolatek znalazłam artykuł o tym, że bardzo wiele dziewcząt odnajduje się w postaciach tworzonych przez Montgomery.
Dzięki jej książkom pokochałam czytanie jeszcze bardziej, ale też zdarzy mi się podejść do książki zbyt emocjonalnie, między innymi przy "Błękitnym zamku".

6/6

poniedziałek, 12 czerwca 2017

A gdyby tak... #12

I mamy już dwunasty post z tej serii, spóźniony kilka, kilkanaście dni, ale chyba jesteśmy w stanie to przeżyć, prawda?
Dzisiaj napiszę Wam coś, co tylko po części zgadza się z pierwotną ideą "A gdyby tak...", na pewno będziemy gdybać i się zastanawiać, co mogłoby się zmienić, ale tym razem będziemy tego doświadczać osobiście. Mam nadzieję, że MY, a nie tylko ja :) 

Wiele bym dała, żeby zmów stać się dzieckiem, którego największym problemem były brukselki, zgubione zabawki, albo złamana kredka.
Niestety zawsze chciałam być dorosła, albo po prostu starsza, wyższa, mądrzejsza i czekałam na to by móc robić coraz więcej. Czekałam na to co stanie się w przyszłości.

Jak ja teraz tego żałuję! I myślę, że wiele osób również. Teraz sobie pogdybamy, a potem zaczniemy cieszyć się tu i teraz dodając do życia dziecięcej radości.