Cykl : Trylogia snów
Wydawnictwo : Media rodzina
Liczby stron : Tom 1 : 416 / Tom 2 : 408 / Tom 3 : 456
Daty wydania : Tom 1 : 2 czerwca 2016/ Tom 2 : 28 września 2016 /Tom 3 : 27 luty 2017
Już w gimnazjum poznałam jedną z
trylogii Kerstin Gier i bardzo szybko wciągnęłam się w opisywaną
przez autorkę historię. Było to lekkie zauroczenie, potem zrobiłam
sobie całkiem sporą przerwę, bo około trzy, cztery lata i tym
samym nie znalazłam kolejnej wielkiej czytelniczej miłości.
Po tych kilku latach znów sięgam po
inną trylogię, tym razem snów. I to zupełnie przypadkiem, a
wszystko dzięki pięknym okładkom. Może to powierzchowne, ale jak
je zobaczyłam, to od razu zapragnęłam mieć je wszystkie w swojej
biblioteczce. Dopiero później sprawdziłam autorkę i opis książki,
ale to tylko utwierdziło mnie we wcześniejszym przekonaniu. Po
prostu musiałam je mieć.
Fabuła absorbuje niesamowicie, a humor
z jakim podchodzi do tego wszystkiego Gier, jest zaraźliwy. Wielu
ludzi jest odpornych na takie rzeczy, ale nie ja. Mimo że narratorką
jest piętnastolatka nie przeszkadzało to w stworzeniu fascynującej,
mrocznej historii o snach.
Zastanawialiście się kiedyś o czym
śnią inni ludzie? Na przykład wasza siostra, najlepszy przyjaciel,
albo nauczycielka od matematyki?Ja też nie. I szczerze
powiedziawszy nie wiem czy chciałabym wiedzieć. Mówią, że im
mniej wiesz tym lepiej śpisz. Hasło sprawdza się w całej
trylogii, ale oczywiście główna bohaterka – Liv Silver - nie ma
zamiaru trzymać się tej reguły i zagłębia się w mrok coraz
bardziej.
Co jest w tym wszystkim najlepsze?
Skrajności. Ale nie mówię tutaj o bohaterach, o których napiszę
kilka słów nieco później, ale o sobie (chociaż myślę, że nie
jestem jedyną osobą, która kwalifikuje się do tej kategorii). Z
jednej strony miałam ochotę rzucać książkami (wszystkimi
trzema), klęłam pod nosem i trochę nawymyślałam Liv od idiotek,
a z drugiej strony wiedziałam, że bez tego specjalnego idiotyzmu i
naiwności fabuła nie potoczy się dalej, no i oczywiście nie
mogłam się oderwać na dłużej.
Bardzo szanuję autorów, którzy grają
swoim czytelnikom na emocjach takich jak te. Jednak tych, którzy
uśmiercają ulubione postaci i nierealne związki szanuję trochę
(bardzo) mniej. To wcale nie jest spoiler. W całej trylogii nie ma
ani jednej śmierci (co jest bardzo zastanawiające „Jak może
skończyć się ta historia, skoro nikt nie umiera?!”), chociaż
zdarzało się mnóstwo prób. Jeśli Was zaintrygowałam i chcecie
wiedzieć więcej, to namawiam do przeczytania!
Wracając do fabuły, pojawiają się
tajemnicze drzwi, korytarze i, niespodzianka, sny o niesamowitych
właściwościach. Gdzie tutaj tajemnica?
Jak to wszystko działa? Skąd się
wzięło? Do czego prowadzi? Jak nad tym zapanować? Czy naprawdę
istnieje jakiś demon, a jeśli tak, to jak go pokonać?
Pozostaje jeszcze jedna intrygująca postać – Secrecy. Jest to osoba, która pisze szkolnego bloga „Titte – Tattle”. Wie bardzo dużo na temat każdego ucznia i nauczyciela. Nie wiadomo skąd czerpie informacje, ale trafność źródeł i czas ich zdobywania jest niemalże bezbłędny. Na szczęście siostra Liv, Mia ma zamiar rozwikłać tą zagadkę, pozostaje tylko pytanie, czy z powodzeniem?
Pozostaje jeszcze jedna intrygująca postać – Secrecy. Jest to osoba, która pisze szkolnego bloga „Titte – Tattle”. Wie bardzo dużo na temat każdego ucznia i nauczyciela. Nie wiadomo skąd czerpie informacje, ale trafność źródeł i czas ich zdobywania jest niemalże bezbłędny. Na szczęście siostra Liv, Mia ma zamiar rozwikłać tą zagadkę, pozostaje tylko pytanie, czy z powodzeniem?
Jeśli chodzi o resztę bohaterów, to
są oni jedną wielką mieszanką. Większość z nich jest urocza,
zabawna i ogólnie dobra, pozostali to ciemna strona mocy z mnóstwem
intryg za plecami. W połączeniu obie te grupy tworzą świetną
atmosferę.
Podsumowując, pomysł i zamysł były
dobre. Trochę się to wszystko rozjeżdża na trzy części, a do
wszystkiego dochodzimy powoli, dopiero w trzeciej części wiele
rzeczy nabiera tempa. Jednakże uważam, że to bardzo dobrze
napisana trylogia idealna na luźne wieczory z nutą mroku pod
poduszkę.
Ocena 6/6 (potrójnie!)
Ps. Mam nadzieję, że nikomu nie
zepsułam wyobrażeń. Jeśli tak, to z całego serduszka
przepraszam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz