Nie wiem co mnie naszło, ale postanowiłam, że ta seria będzie poświęcona bajkom Disneya. I całkiem możliwe, że to dzięki Gosiarelli zaraziłam się innym patrzeniem na uśmiechnięte księżniczki.
Przyszła chwila na wersję numer dwa. A konkretnie na obraz księżniczki psychopatki, która nie wytrzymała napięcia w psychopatycznym układzie napisała na ścianie czarnym sprayem, że dom jest przeklęty i poszła poderżnąć gardła swojej "kochanej" rodzinki. Sceny zbrodni nie będę wam opisywać, tylko dodam że wszystkie trzy hrabianki nie żyją, a ich duchy latają po nawiedzonym domu, a nasza balerina w niebieskiej sukience pojechała robić karierę w cyrku czy coś tam. Nie wiem, nie dopytywałam dokładnie.
Od razu informuję, że mogę Ci zniszczyć wizję pięknego Kopciuszka, Śnieżki czy Pocahontas, więc czytasz na własną odpowiedzialność.
A teraz do sedna.
Dzisiaj obsmarujemy Kopciuszka, najbardziej znaną księżniczkę Disneya, która ukształtowała w małych dziewczęcych główkach to i owo.
A teraz pomyślmy sobie...Co by było gdyby ojciec kopciuszka żył, a macocha umarła? Czy przyrodnie siostry miałyby piekło na ziemi? Moim zdaniem nie. Straciłyby matkę, która trzymała je w wiecznym napięciu, że muszą być idealne i spełniać każdą ambicję matki, a zyskałyby kochającego ojca, który nie narzucałby swojego marzenia do realizacji przez dziecko. Akceptowałby dziecięce ambicje, pomagał w wybraniu drogi życiowej i cieszyłby się z każdego, nawet najmniejszego sukcesu każdej ze swoich córek. Nie dzieliłby ich w żaden sposób, po prostu by je kochał.

I tym oto sposobem dobiegamy do końca marzeń o idealnej rodzince bez mamusi terrorystki i pięknej niebieskookiej psychopatce.
Co powiecie na taką odsłonę Kopciuszka?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz