Translate

Współpraca?

Kontakt : mal.gorna0@gmail.com

niedziela, 10 listopada 2019

Tym razem Francja!

Hej! Dzisiaj kolejny post podróżniczy, zabierałam się za to strasznie długo, ale najważniejsze, że to wreszcie nadeszło. Fajnie jest wrócić do wakacyjnych wspomnień pełnych słońca, radości i ogólnej beztroski. Nie przedłużając - zaczynamy!



Szukam...A tu nie ma!


Kiedy ktoś wspominał o tym, że we Francji jest mało Francuzów, a mnóstwo wszystkich innych, to myślałam, że to tylko takie gadanie. W praktyce okazało się, że byłam w ogromnym błędzie. To po prostu jedna wielka mieszanka kulturowa! Tego trzeba doświadczyć na własnej skórze. Podróżowanie jest ogromnym wyzwaniem pod tym względem. Teoretycznie możesz się czegoś spodziewać i czegoś oczekiwać, ale życie i tak to zweryfikuje. Niemniej jednak - cudowna rzecz!
A co do szukania, to nie chodzi tylko o ludzi. We Włoszech szukałam pesto, w Turcji kebaba, w Hiszpanii churros, a we Francji makaroników. Tak! Mimo, że udało nam się to bez trudu, to myślałam, że taki makaronik jest do kupienia na każdym rogu, tak kolokwialnie się wyrażę. I warto było, makaroniki to złoto! Jestem ogromną fanką słodkości i bardzo trudno (niemal do granicy niemożliwego) znaleźć coś, co uznam za zbyt słodkie. Minęło 19 lat zanim coś takiego się wydarzyło. Wiem, szok i niedowierzanie. Jednak pomyślcie, jaka to oszczędność! Kupujecie jeden makaronik (koniecznie czekoladowy) i wystarczy na cały dzień albo i dłużej. A nie dość, że słodkie, to jeszcze jakie dobre!
Zdarzyło mi się też, że cierpiałam, ale więcej nie zamierzam! Jadąc prawie dwadzieścia dziewięć godzin autokarem zdążyłam zwariować i...Obejrzeć sporą ilość filmów (w większości francuskich). Nie wiem czy to specjalnie, ale francuskie kino...Widać, że jest francuskie. Po prostu. Ma swoją specyfikę (na przykład jedną z głównych ról przeważnie (bo nie widziałam wszystkich możliwych filmów) gra czarnoskóry aktor bądź aktorka, nic do tego nie mam, tylko takie małe spostrzeżenie). Cóż, jakoś nie wzięło mnie to i, tak jak powiedziałam, nie zamierzam więcej próbować. Zajmijmy się teraz czymś bardziej przyjemnym...

Architektura


To był absolutny hit! Zacznę od tego, co najbardziej przebija się z mojej pamięci, gdy myślę o zwiedzaniu tamtejszych okolic. Zaskoczeniem było widzieć ludzi, którzy przycinają gałęzie drzew w alei od...Linijki. Dobra, nie do końca wiem, czy to była linijka, ale na pewno coś, co pomagało w utrzymaniu równego przycinania liści. Genialny widok! (Nie tylko z szacunku do takiego podejścia, ale sama alejka po całym "strzyżeniu" wyglądała bajecznie). Waga jaką przykłada się do estetyki jest dosyć spora, ale nie wiem czy to tylko i wyłącznie moje wyidealizowane spostrzeżenie, czy faktycznie tak jest. W każdym razie - naprawdę szanuję takie inicjatywy!
Później kąpiel w Loarze, zwiedzanie malowniczego Saint-Victor, Notre-Dame du Puy i oczywiście Saint Etienne. Istna bajka. Urocze uliczki, czyste chodniczki i w ogóle szał. Wiecie, ja się zachwycam takimi pierdołami, że weź, i nic tego nie zmieni. Zawsze będę mówiła, że było pięknie i nie mam powodu, żeby kłamać. Każde miejsce na świecie jest wyjątkowe i piękne. Francja jest kolejnym krajem, w którym mogłabym zamieszkać. Zakochałam się po raz kolejny...Ups?

PONIŻEJ WIĘCEJ ZDJĘĆ :)





















































Wpis ten różni się od innych z serii podróżniczej, a wszystko dlatego, że nie był to wyjazd typowo turystyczny, a odwiedziny. Niemniej jednak postanowiłam podzielić się z Wami kilkoma wrażeniami i oczywiście zdjęciami, które zajmują znaczną część tego posta. Mam nadzieję, że chociaż odrobinkę obudziłam w Was chęć podróżowania, do następnego!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz