Autorka : Sandra Nowaczyk
Wydawnictwo : Feeria Young
Liczba stron : 408
Data wydania : 5 lipca 2017
Ostatnimi czasy mało czytałam. Po części dlatego, że nie miałam czasu, sporo nauki, mało snu i dużo stresu, ale też nie miałam chęci. Po raz kolejny w swoim życiu do momentu, kiedy po prostu nie chciało mi się czytać. Jednak co złego, to zginie. Wystarczyło zwolnić tempo i...Wpaść na dobrą książkę!
Wydawnictwo : Feeria Young
Liczba stron : 408
Data wydania : 5 lipca 2017
Ostatnimi czasy mało czytałam. Po części dlatego, że nie miałam czasu, sporo nauki, mało snu i dużo stresu, ale też nie miałam chęci. Po raz kolejny w swoim życiu do momentu, kiedy po prostu nie chciało mi się czytać. Jednak co złego, to zginie. Wystarczyło zwolnić tempo i...Wpaść na dobrą książkę!
Na Friendzone czaiłam się od jakiegoś
czasu, czując, że ta książka coś zmieni. I zmieniła, ale o tym
później.
Zacznę od samej okładki. Pierwszą
rzeczą, którą zauważyłam były kolory. Od dawien dawna kocham
wszelkie odcienie niebieskiego i zawsze się wkurzałam, że
dziewczynkom jest przypisany różowy, a chłopcom niebieski. Wiem,
że tutaj działa to jako pewien rodzaj zmieszania, przeciwieństwa
czy coś w tym rodzaju, ale nie powiem, że nie zwróciło mojej
uwagi. Z reguły nie powinno oceniać się książki po okładce,
jednak jest to pomocne.
Fabuła z lekka do przewidzenia, ale
tak wciągająca, mimo wszystko tak trzyma w napięciu, do tego
odczuwa się coś w rodzaju miłego zaskoczenia, a uśmiech sam
ciśnie się na usta. To było takie cudowne oczekiwanie! Niczym
czekanie na pocałunek ulubionej pary z serialu, którą dopingujecie
od pierwszego odcinka. Od tak dawna nie emocjonowałam się tak mocno
podczas czytania...A dla takich emocji warto czytać, naprawdę
(dobrze, że moja rodzina grała w tym czasie w Monopoly w drugim
pokoju, bo by mi książkę zabrali).

Tak jak już wcześniej wspomniałam,
nie mogłam się od książki oderwać. Były święta, miałam
wolne, więc hulaj dusza, piekła nie ma, czytamy ile wlezie. Gdyby
była to przeciętna książka, to przy czasie jaki miałam do
dyspozycji i prędkości z jaką przeważnie czytam, skończyłabym w
dwa dni. Jednak nie była ona przeciętna, ponieważ czytałam ją
prawie 4 dni (w przeliczeniu z nockami, które częściowo zarwałam).
Dłużyło mi się niemiłosiernie. Ale wiecie co? To w tym wszystkim
jest wspaniałe! Mieć książkę, która jest dobra, wciągająca,
wzbudzająca wiele emocji i do tego prawie się niekończąca –
bajka! I uczucie, kiedy jednocześnie chcecie i nie chcecie dokańczać
czytania maleje do minimum.
Ocena 6/6
[W tym momencie recenzja się kończy,
a zaczyna moja osobista wstawka] : kolej na to, o czym mówiłam
wcześniej, czyli o tym, co takiego się zmieniło. Być może część
z was wie, że próbuję swoich sił na Wattpad'zie i piszę. Jakaś
nieliczna część użytkowników to czyta, czego w ogóle się nie
spodziewałam. Od zawsze marzyłam o tym, żeby coś napisać i później wydać, ale to
było tylko marzenie, nie brałam tego na serio. A teraz? Nabrałam
nowej siły do pisania, a autorka stała się moją inspiracją i
dała mi wiarę w spełnianie swoich marzeń. Nic nie dało mi
takiego kopa jak to. Przeczytałam notkę znajdującą się na tyle
książki i nie mogłam uwierzyć, że jesteśmy w tym samym wieku! Podziwiam, napisać dobrą książkę w tak młodym wieku to jest coś. A tak przy okazji zaczęłam myśleć, że może to moje marzenie wcale nie jest
utopijne? Ale łatwiej
powiedzieć, niż zrobić, prawda?
Nie wiem, czy sięgnę po tę książkę, ale ciekawa recenzja.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w pisaniu książki!
MÓJ BLOG>>> https://mojmalyswiatxx.blogspot.com/