Wydawnictwo: Media Rodzina
Liczba stron: 351
Data wydania: 9 luty 2022
Ocena: 6/6
Chciałam trochę poczekać, ale potem sobie pomyślałam - po co? I tak przeczytam to w jeden wieczór. I przeczytałam, co prawda nie na raz, ale też całkiem sprawnie. Wszystko przez tę wciągającą fabułę i "cofee time my dear"! Jeśli Julia Biel zaprasza na kawę, to się nie odmawia.
Od samego początku nie miałam wątpliwości że się zakocham, zatracę i przepadnę. Teraz gdy piję kawę to myślę tylko o Everlee - kolejnej bohaterce, która zamknęła się w sobie i za żadne skarby nie chce sobie odpuścić i żyć, bo tak łatwiej, prościej i nie będzie żal zostawiać kolejnych lat "życia" za sobą. Okazuje się jednak, że to niemożliwe - zawsze znajdzie się ktoś, kto zechce ją ratować. Jeden z moich ulubionych i dobrze znanych motywów. Chęć przebywania z ludźmi, potrzeba akceptacji, miłości, przynależności kłóci się z założeniem odizolowania się od świata i przetrwania. Jest to niezwykle trudna (i nierówna walka) w wyniku której mogą zdarzyć się rzeczy, o których wcześniej byśmy nie pomyśleli. To nadaje historii dynamizm i wywołuje dreszczyk emocji, co będzie dalej?
Dalej wzmaga się apetyt na więcej kawy, poezji i kolejne tomy. Zakończenie znów przyprawiło mnie o szybsze bicie serca - zostałam zabrana do innego wymiaru, zatraciłam się w tej historii a ona zakończyła się nagle. Cóż...Klasyczna Julia Biel. Chwytające za serce cytaty zderzają się z brutalną rzeczywistością. I to dosłownie - poruszony zostaje temat powszechnego dostępu do broni. Doceniam, że przy okazji fundowania czytelnikom rozrywki zyskują pewien element do przemyślenia. Autorka robi to w formie jasnego, ale dobitnego przekazu.
...czy to nie jest jednak tak, że ludzie uwielbiają happy endy, bo całe życie szukają własnego? Że, co więcej, każdy z nas zasługuje na swój własny, prywatny happy end i właśnie dlatego oglądamy ckliwe filmy i czytamy łzawe opowieści, żeby się przekonać, że to możliwe.
Myślę, że w kontynuacji Be My Ever możemy się jeszcze wiele spodziewać, nie mogę się już doczekać by przeżyć te wszystkie emocje wraz z bohaterami. Co jak co, ale każdy z nich ma charakterek i jest oryginalne. Z takimi postaciami nie można się nudzić! Mimo że się od siebie różnią, mają swoje problemy i sukcesy - razem tworzą coś, co daje życie tej opowieści (dosłownie i w przenośni) tak bardzo, że można się wczuć. Dodatkowym atutem jest przeniesienie do Ameryki (widać sentyment autorki do opisywanych miejsc) - uwielbiam się przenosić w nieznane mi miejsca chociażby w ten sposób.
Czy polecam? Oczywiście! Pełna humoru, emocji i uczuć. Jeśli nie czytaliście wcześniejszych książek Julii Biel, to koniecznie trzeba to nadrobić przed Be My Ever. Z każdą kolejną książką widać, że jest coraz lepiej i lepiej. Śmiem twierdzić, że ten kto przeczyta najpierw to, a później historię Elli i Jonasza może tego nie zauważyć i/lub poczuć różnicę. Nie wiem czy kiedykolwiek będę w stanie się znudzić książkami Julii Biel. Z niecierpliwością czekam na następne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz