Autorka : Jennifer Niven
Seria : Myślnik
Wydawnictwo : Bukowy Las
Liczba stron : 21 października 2015
Data wydania : 424
"Theodore jest zafascynowany śmiercią. Codziennie rozmyśla nad sposobami, w jakie mógłby pozbawić się życia, a jednocześnie nieustannie szuka – znajdując – czegoś, co pozwoliłoby mu pozostać na tym świecie. Violet żyje przyszłością i odlicza dni do zakończenia szkoły. Marzy o ucieczce od małego miasteczka w Indianie i niemijającej rozpaczy po śmierci siostry.
Kiedy Finch i Violet spotykają się na szczycie szkolnej wieży – sześć pięter nad ziemią – nie do końca wiadomo, kto komu ratuje życie. A gdy ta zaskakująca para zaczyna pracować razem nad projektem geograficznym, by odkryć "cuda" Indiany, ruszają – jak to określa Finch – tam, gdzie poprowadzi ich droga: w miejsca maleńkie, dziwaczne, piękne, brzydkie i zaskakujące. Zupełnie jak życie.Wkrótce tylko przy Violet Finch może być sobą – śmiałym, zabawnym chłopakiem, który, jak się okazuje, wcale nie jest takim wariatem, za jakiego go uważają. I tylko przy Finchu Violet zapomina o odliczaniu dni, a zaczyna je przeżywać. Jednak w miarę jak świat Violet się rozrasta, świat Fincha zaczyna się gwałtownie kurczyć."
Na początku uderzył we mnie swego rodzaju absurd - Violet uczy się żyć od chłopaka, który chce umrzeć. Wydało mi się to mało interesujące, na tyle, by odkładać to w czasie, a jednak przypadki chodzą po ludziach...Teraz uważam, że ta książka jest ważna, nawet bardzo. Porusza temat zaufania, samobójstwa, radzenia sobie z utratą kogoś bliskiego, depresji i właśnie chwytania życia. Metoda małych kroczków okazuje się bardzo pomocna, ale nieistotna w momencie, gdy wcale nie zwracamy uwagi na problem i nawet nie przyjdzie nam do głowy, by zacząć go rozwiązywać.
Mamy tutaj historię nastolatka, u którego podejrzewa się afektywną chorobę dwubiegunową. Chłopak próbuje sobie z tym poradzić sam, w teorii idzie mu świetnie, ale w praktyce wygląda to zupełnie inaczej. Załamana życiem nastolatka myśli o zakończeniu swojego życia, nie radzi sobie z utratą ukochanej siostry. Kiedy Finch i Violet przypadkiem trafiają na siebie na szkolnej dzwonnicy coś się zmienia. Po tym spotkaniu już nic nie będzie takie samo.
Finch z własnego doświadczenia domyśla się co czuje Violet. To on ratuje ją przed upadkiem, nie odwrotnie, a to właśnie dziewczyna zostaje okrzyknięta bohaterką. Nikt nie wyprowadza całej szkoły z błędu, bo tak jest prościej dla wszystkich, jednak Finch nie poprzestaje jedynie na jednym ratunku. Pomaga dziewczynie otworzyć się na świat, uczy ją czerpać radość z drobnych rzeczy, co przekłada się także na jego podejście do życia. Codziennie opisuje inną metodę odebrania sobie życia, wie o tym naprawdę wiele, ale każdego dnia szuka kolejnych powodów, by odłożyć to na później. Jednym z tych powodów jest właśnie Violet. Między nastolatkami rodzi się uczucie, ale co z tego wyniknie?
Życie z osobą chorą na depresję jest trudno. Potrzeba ogromnych pokładów zrozumienia i cierpliwości. To nie jest coś, co można w zupełności
wyleczyć, wziąć leki i zapomnieć w ciągu chwili. Często jest to
walka o samego siebie, każdego dnia, w każdej czynności.
Wyciągnęłam stąd naprawdę wiele
mądrych słów, a czytanie zajęło mi mnóstwo czasu. Nie dlatego,
że się nudziłam, wyczekiwałam końca, czy nie mogłam czegoś
zrozumieć. Po prostu czytałam i zatracałam się w myśleniu o
własnym życiu. Po każdym oderwaniu się od książki miałam
ochotę zmieniać świat z uśmiechem. Fantastyczny zastrzyk energii
życiowej, polecam każdemu! I chociaż zdarzały się też momenty
płaczu to naprawdę wysoko cenię Wszystkie jasne miejsca. Na pewno
kiedyś do tego wrócę.
Ocena : 6/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz