Postanowiłam wybić się ponad wszystko i utworzyć na blogu serię "A gdyby tak..." Na czym ona będzie polegać?
Już mówię.
Będę tworzyła własne zakończenia filmów/ książek i nie tylko takich, które mi się nie podobały, aczkolwiek od tego zaczniemy.
Wszyscy pewnie znają dramat "Romeo i Julia", albo ogólny zarys fabuły. Nie jestem fanką złych zakończeń...Oczywiście dobrze, że rody się pogodziły, ale że dopiero po takiej tragedii..?
Dobra, nie ważne. Przejdźmy do sedna.
A gdyby tak...historia była zupełnie odwrotna? Gdyby to Romeo i Julia pałali do siebie nienawiścią, a ich rodziny byłyby zaprzyjaźnione i oczekiwałyby od dwojga młodych ludzi, by się ze sobą związali?
Myśleliście o tym kiedyś?
Wyobraźcie sobie, że jako małe dzieci, które nic nie rozumieją...Przykładowo Romeo wyrywa Juli włosy, ona wrzuca mu kamienie do zupy, on rozszarpuje jej szmaciane lalki, ona podpala jego drewnianą broń...I tak przez kilka lat, udają przed rodzicami, że się lubią, są grzeczni jak na arystokrację tamtych czasów przystało, a w głębi ducha obmyślają kolejny numer, jaki mogą wyciąć i jak zostać niezauważonym.
Piękne...
Potem na jakiś czas ich drogi się rozchodzą, każde żyje własnym życiem.
Julia spędza czas ze swoją przyjaciółką rozmawiając o fryzurach, sukienkach, balach, przedstawieniach, kwiatach, urodzinach, kapeluszach...
A Romeo razem ze swoimi przyjaciółmi kręci się po jakimś dworze, dokuczając najmłodszej kuzynce siostry ciotecznej babci czy coś.
A po jakimś czasie są zmuszeni usiąść razem do stołu na "przyjaznym" i "rodzinnym" obiedzie. Później od swoich rodziców dowiadują się, że ci ustalili już ich życie. I że wezmą ze sobą ślub.
Ból nie do opisania, histeria, żal i furia. W dzień ślubu Romeo pakuje się i wyjeżdża ze swoją nową dziewczyną, a Julia płacze, bo Romeo wyjechał a ona nie. Z pomocą przychodzi jej przystojny...Hmmm...Jegomość, a z imieniem dajmy już sobie spokój. Owy człowiek sprawia, że Julia na powrót staje się szczęśliwą dziewczyną.
Dwa lata później pod drzwi Romea przychodzi listonosz z zaproszeniem na ślub Julii i bezimiennego. Postanawia się tam zjawić, gdyż jego żona marzy o podróży do zamku tamtejszych okolic. Zjawiają się tam szczęśliwi razem z trójką dzieci. Julia i Bezimienny biorą super świetny ślub i wszyscy są szczęśliwi.
I co powiecie na taką wersję?
Już mówię.
Będę tworzyła własne zakończenia filmów/ książek i nie tylko takich, które mi się nie podobały, aczkolwiek od tego zaczniemy.
Wszyscy pewnie znają dramat "Romeo i Julia", albo ogólny zarys fabuły. Nie jestem fanką złych zakończeń...Oczywiście dobrze, że rody się pogodziły, ale że dopiero po takiej tragedii..?
Dobra, nie ważne. Przejdźmy do sedna.
A gdyby tak...historia była zupełnie odwrotna? Gdyby to Romeo i Julia pałali do siebie nienawiścią, a ich rodziny byłyby zaprzyjaźnione i oczekiwałyby od dwojga młodych ludzi, by się ze sobą związali?
Myśleliście o tym kiedyś?
Wyobraźcie sobie, że jako małe dzieci, które nic nie rozumieją...Przykładowo Romeo wyrywa Juli włosy, ona wrzuca mu kamienie do zupy, on rozszarpuje jej szmaciane lalki, ona podpala jego drewnianą broń...I tak przez kilka lat, udają przed rodzicami, że się lubią, są grzeczni jak na arystokrację tamtych czasów przystało, a w głębi ducha obmyślają kolejny numer, jaki mogą wyciąć i jak zostać niezauważonym.
Piękne...
Potem na jakiś czas ich drogi się rozchodzą, każde żyje własnym życiem.
Julia spędza czas ze swoją przyjaciółką rozmawiając o fryzurach, sukienkach, balach, przedstawieniach, kwiatach, urodzinach, kapeluszach...
A Romeo razem ze swoimi przyjaciółmi kręci się po jakimś dworze, dokuczając najmłodszej kuzynce siostry ciotecznej babci czy coś.
A po jakimś czasie są zmuszeni usiąść razem do stołu na "przyjaznym" i "rodzinnym" obiedzie. Później od swoich rodziców dowiadują się, że ci ustalili już ich życie. I że wezmą ze sobą ślub.
Ból nie do opisania, histeria, żal i furia. W dzień ślubu Romeo pakuje się i wyjeżdża ze swoją nową dziewczyną, a Julia płacze, bo Romeo wyjechał a ona nie. Z pomocą przychodzi jej przystojny...Hmmm...Jegomość, a z imieniem dajmy już sobie spokój. Owy człowiek sprawia, że Julia na powrót staje się szczęśliwą dziewczyną.
Dwa lata później pod drzwi Romea przychodzi listonosz z zaproszeniem na ślub Julii i bezimiennego. Postanawia się tam zjawić, gdyż jego żona marzy o podróży do zamku tamtejszych okolic. Zjawiają się tam szczęśliwi razem z trójką dzieci. Julia i Bezimienny biorą super świetny ślub i wszyscy są szczęśliwi.
I co powiecie na taką wersję?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz