Autor: Aaron Darski
Wydawnictwo: Poligraf
Liczba stron: 386
Data wydania: 8 grudnia 2021
Ocena: 4/6
"„Jeśli naprawdę mnie kochasz…” jest bez wątpienia historią bardzo osobistą, chwilami opisem intymnych przeżyć autora. Jako taki tekst zasługuje na podziw – nie każdy jest aż tak odważny, aby obnażyć się i wystawić na ocenę przez kompletnie obce osoby, jakimi będą potencjalni czytelnicy. Jednakże powstawaniu omawianej historii od początku towarzyszy myśl, że w rzeczywistości została ona napisana dla jednej czytelniczki – żony autora. Jakie intencje przyświecały twórcy w przenoszeniu historii związku na papier – niech pozostanie jego tajemnicą. Być może utwór powstał ku przestrodze, a być może była to chęć potwierdzenia potęgi uczucia, próba usprawiedliwienia się czy po prostu potrzeba nadania emocjom i myślom trwalszego charakteru. Po przeczytaniu tej z gruntu terapeutycznej powieści czytelnik inaczej spojrzy na życie oraz z pewnością przewartościuje znaczenie miłości".
Zawsze sięgając po czyjąś autobiografię zastanawiam się nad tym, co ta osoba zrobiła, co osiągnęła, że "zasłużyła" na opisanie swojego życia w książce. Nie zawsze są to spektakularne historie, ale prawie zawsze chwytają za serce, poruszają pewną strunę i niekiedy pomagają w refleksji nad własnym życiem. Byłam bardzo ciekawa tej książki od pierwszego wejrzenia - najpierw zachwyciłam się okładką w ulubionym kolorze i metaforą którą koniecznie chciałam poznać. Po przeczytaniu opisu wiedziałam, że ta historia coś w sobie ma. Postanowiłam dać jej szansę, ale czy było warto?
Trudno jest samemu pisać autobiografię, bo można mocno przesadzić z uzewnętrznianiem i szczegółowością, trzeba umieć ocenić, które szczegóły są najistotniejsze, a które kompletnie zbędne. Skłamałabym, jeśli powiedziałabym, że w tym wypadku jest idealnie. Momentami miałam wrażenie, że ta historia tylko płynie donikąd, z niecierpliwością przewracałam strony czekając na punkt zwrotny, który...Na szczęście się pojawił, nie wiem dokładnie kiedy, ale od dalszych stron nie mogłam się oderwać.
To w dużej mierze historia o tym, że chcąc dać rodzinie szczęście należy nie tylko słyszeć, ale też słuchać. Niekoniecznie to co Ty uważasz za najlepsze, będzie uznane za najlepszym przez resztę. To też historia pełna miłości. Zarówno tej przez małe, jak i przez wielkie M. Życiowa droga jest wyboista i trzeba być przygotowanym na to, że przyjdzie moment na wyciągnięcie ręki po pomoc. Nikt nie poradzi sobie ze wszystkim sam.
Nie ukrywam, że to nie było napisane moim językiem, czasem byłam przez to zirytowana. Być może za mało w życiu przeżyłam, by ta książka i historia jaką niesie dotknęły mnie z pełną mocą. Jednak widzę ten potencjał i może za parę lat do tego wrócę, zrozumiem inaczej i bardziej. Czy polecam? Oczywiście, że tak...W końcu to historia pewnej miłości, jak mogłabym inaczej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz