Cykl: Love Story (tom 3)
Wydawnictwo: Media Rodzina
Liczba stron: 380
Data wydania: 2 czerwca 2021
Ocena: 6/6
"Wera ma żal do losu, że wiele lat temu wydrapał jej głębokie rany – dosłownie i w przenośni.
Aleks uważa, że okrutny los pozbawił go wszystkiego.
Wera niewątpliwie jest mistrzynią w stosowaniu uników. Ludzie, rzeczy, emocje - umiejętne omijanie wszelkich komplikacji to jej specjalność. Pewnego dnia jednak z opresji ratuje ją rycerz w lśniącej zbroi. No dobra, Aleks nie jest rycerzem i nie ma zbroi, i w zasadzie jest całkowitym przeciwieństwem rycerza. Ma w sobie natomiast ogromne pokłady złości.
Przypadkowe odkrycie skrywanej przez Werę tajemnicy sprawi, że Aleks w czarujący sposób przekonać dziewczynę, że czasem warto zabrudzić krew tuszem, żeby oczyścić serce i głowę.
A Ella i Jonasz? Powrócą.
Czy można zabliźnić rany? I zatuszować przeszłość? Love story niejedno ma oblicze…"
Tupałam z ekscytacji na wieść o nowej książce Julii Biel. Uwielbiam je i mam nadzieję, że autorce wena się nigdy nie skończy! Przyjemności przeczytania kolejnego tomu Love story odmawiałam sobie jakiś czas. Nawarstwiające się obowiązki nie pozwalały mi na spokojne poświęcenie całego wieczoru na czytanie (bo od razu wiedziałam, że jak zacznę czytać to się nie oderwę nawet na chwilę). Jednak warto było czekać.
Troszkę się zdziwiłam, a nawet zszokowałam - co się stało z Ellą i Jonaszem?! Przeszło mi przez myśl, że nie obserwuję tego co się dzieje w księgarniach wystarczająco uważnie, że przegapiłam kolejne tomy Love Story i przeoczyłam moment rozpoczęcia nowej serii. Nagle pojawia się Wera, siostra Jonasza. Na początku nie mogłam się odnaleźć, ale na szczęście szybko przeszło. Lekkość z jaką Julia Biel operuje stworzoną historią jest tutaj niezwykle istotna. Odnoszę wrażenie, że tworzy się uniwersum Love Story i czekam na kolejne opowieści. W każdym razie, odetchnęłam z ulgą, że jednak wszystko jest w porządku i niczego nie przegapiłam.