Translate

Współpraca?

Kontakt : mal.gorna0@gmail.com

piątek, 10 lipca 2020

Spójrz mi w oczy Audrey

Autorka: Sophie Kinsella
Wydawnictwo: Media Rodzina
Liczba stron: 319
Data wydania: 6 października 2016
Ocena: 3.5/5

"14-letnia Audrey cierpi na zaburzenia lękowe. Nie chodzi do szkoły, rzadko opuszcza dom, nosi ciągle ciemne okulary. Terapia przynosi powolne postępy, ale nabiera tempa, gdy Audrey poznaje Linusa, kolegę jej starszego brata. Za pomocą przyjacielskiego uśmiechu i zabawnych liścików Linus zaczyna wywabiać ją do normalnego życia – no, w każdym razie najpierw do Starbucksa, ale to dobry początek!

Czy odnalezienie prawdziwej przyjaźni może rzeczywiście zdziałać terapeutyczne cuda? Autorka z niezaprzeczalnym literackim wdziękiem i zmysłem bystrego obserwatora komicznych wypadków życiowych opowiada historię uczucia, które może leczyć rany i koić czytelnicze zmysły."


Bardzo długo zwlekałam z przeczytaniem tej książki, w pewnym momencie nie miałam nawet zamiaru się za nią zabierać. Uznałam, że to kolejna historia o nastolatce z problemami sercowymi, które rozwiązują się na kartkach od początku do końca. Jak bardzo się pomyliłam?
Miałam szczęście, że coś mnie tknęło. Zaczęłam czytać od niechcenia, jedna strona, druga, piąta...Aż nagle książka mi się skończyła.

Podjęcie się takiego tematu z pewnością nie było proste. Obecnie coraz więcej osób choruje na depresję, bądź doświadcza stanów lękowych, wiele jest ofiar przemocy czy jakiegokolwiek innego złego traktowania. Doceniam fakt, że autorka podjęła się takiego wyzwania. Wydaje mi się, że podjęcie tej sprawy powoduje zwrócenie uwagi na problem przez szersze grono i daje nadzieję na lepszy dzień. Metodą małych kroczków uświadamia, że wiele da się wypracować. Kolejnym utrudnieniem był zapewne język - tutaj wielkie brawa dla tłumacza. Ciężko jest pisać w młodzieżowym slangu, a jeszcze trudniej jest to przełożyć na inny język tak, by nie wyglądało to co najmniej dziwnie i drętwo. A skoro już mowa o języku, to warto wspomnieć o tym jakie to wszystko razem zabawne! Wiem, można mieć wątpliwości czy można się śmiać przy takiej książce, ale jeśli nie wierzycie to możecie się o tym przekonać na własnej skórze.

I znów wracamy do tematyki. Mimo wielu plusów ma też swoje wady. Odnosiłam wrażenie, że mimo wagi sprawy wyglądało tak...Za lekko? Za mało? Nie wiem jak to określić, ale czegoś mi tutaj brakowało, takiego odczucia, że mam do czynienia z prawdziwym problemem. Również ukazanie metody małych kroków okazało się momentami zgubne, czułam, że sprawy mimo stosowania tej strategii działy się zbyt szybko...Albo tak szybko czytałam, nie wiem. Najlepiej by było, gdybyście sami przeczytali tę książkę i podzielili się swoimi wrażeniami. Może do niektórych bardziej to przemawia. Nie, że się zawiodłam, bo historia sama w sobie ma potencjał i jest dobrze opisana. Odebrałam ją bardziej na poziomie rozrywkowym niż jakimkolwiek innym, co nie znaczy, że nie porusza ważnych tematów.

Czy polecam? Owszem. Czy komuś konkretnie? Nie w tym przypadku. Po prostu przekonajcie się sami, naprawdę. Myślę, że ogromny wpływ na odbiór mają nasze doświadczenia i poziom wrażliwości i w tym wypadku ciężko mi określić konkretną grupę odbiorów, którym ta książka mogłaby się spodobać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz