Translate

Współpraca?

Kontakt : mal.gorna0@gmail.com

czwartek, 23 stycznia 2020

Biuro M

Autorzy : Magdalena Witkiewicz, Alek Rogodziński
Wydawnictwo : FILIA
Liczba stron : 360
Data wydania : 9 maj 2018

"On - życiowy pechowiec. Czego się nie tknie, zamienia w katastrofę. Na szczęście, zawsze może liczyć na pocieszenie w kobiecych ramionach.

Ona - kiedyś całkiem ładna dziewczyna, dziś ukryta pod kilkoma warstwami szaroburych swetrów i strasząca wiecznie naburmuszonym wyrazem twarzy. Nie wierzy w miłość i związki. Jedynym mężczyzną w jej życiu jest pozbawiony męskości kot.

Oboje zaczynają pracę w biurze matrymonialnym, prowadzonym przez szefową z piekła rodem. I choć wydaje im się, że ich zajęcie będzie miłe, proste, a nawet nieco nudne, to szybko przekonują się, że kojarzenie par to wyjątkowo trudne zadanie. I że można przy nim nie tylko przeżyć przygody jak z filmu grozy, to jeszcze nabrać wątpliwości, czy w dzisiejszych czasach romantyzm to coś więcej niż tylko hasło w słowniku..."


    Po tę książkę chciałam sięgnąć już wiele razy, ale jakoś nie wpadała mi w ręce. Na szczęście nowy rok się do mnie uśmiechnął i wreszcie mogłam zasiąść do pierwszej lektury tego roku. Kobieta, mężczyzna i biuro matrymonialne - to musi być hit. I mimo tego, że można się ciut, ciut spodziewać jak cała sprawa się zakończy, to czeka na nas niespodzianka. Powiedziałam i tak za dużo, ale to chyba nic, skoro w całym projekcie działa Magdalena Witkiewicz to wiemy, że sprawa zakończy się dobrze.
    Basię i Jacka dzieli wiele, nie wszystko, ale jest pomiędzy nimi parę dużych różnic. Basia ma dość facetów, szczególnie tych o imieniu Michał. Do pakietu dochodzi jeszcze Elwirka, ale o tym co, jak, gdzie i dlaczego musicie dowiedzieć się sami. Zepsułabym Wam całą zabawę. Jacek natomiast zakochuje się w sekundach, ma kilka kobiet u boku, pracowniczego i nie wierzy w utrzymanie się na jakimkolwiek stanowisku. Teraz nasuwa się myśl - czy przeciwieństwa się przyciągną? A może jednak będzie odwrotnie? Tego też Wam nie zdradzę, bo w końcu chcę, żbyście sięgnęli po tę książkę.
   Podejrzewam, że nie z pisaniem nie było podziału ról i autorzy na równi dorzucali od siebie kolejne cegiełki opowieści, nie jest to niczym nadzwyczajnym - ważne, by przejścia, odstawanie, czy nieścisłości były niewidoczne, ALE jak na moje było w tym trochę przesady. Kreacja wszystkich postaci (oprócz Puszysława) wydała mi się przerysowana, kreowana na siłę. Przyznaję, na początku było to zabawne, uśmiechałam się dość często, ale im dalej, tym bardziej zaczynałam się irytować. 
Do końca brnęłam jak najszybciej, niekiedy pomijając wymagające opisy, przyznaję się. Robiłam to nie tylko dla poznania zakończenia tej historii (rozstrzygnięcie przeciwieństw musiało nadejść!), ale też dlatego, że byłam zmęczona.


   Mimo całego mojego uwielbienia dla Magdaleny Witkiewicz, przykro mi, ale, kolokwialnie mowiąc, nie wzięło mnie tak bardzo, jakbym tego oczekiwała i chciała. I jeszcze jedno - zakończenie wygląda tak, jakby nie miało nim być, czym jestem zawieziona. Niby skończyło się szczęśliwie, ale czuję, że jednak nie do końca. Zupełnie tak, jakby ktoś wyrwał mi kilka ostatnich kartek. Mimo wszystko polecam, bo wielu czytelników sobie tą książkę chwali, a mi po prostu nie spodobała się w stu procentach, co nie znaczy, że nie podobała mi sie w ogóle. 
   Zostaje jszcze strona techniczna - tutaj nie pojawia się nic nowego, o czym nie pisałam wcześniej we wpsach z książkami Magdaleny Witkieicz. Prosta, codzienna, czytelna. Czego więcej chcieć? Dodatkiem jest humor, sarkazm i fantastyczny Puszysław (trochę się go uczepiłam, wiem, ale nic na to nie poradzę). 
   Nie wiem co jeszcze moglabym dodać, książka oryginalna, nie ma co. Komuś się spodoba, a komuś nie, ale polecam spróbować! 

Ocena 4/6 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz